wtorek, 15 maja 2012

Podsumowanie ośmiu ostatnich kolejek w Premier League


Bawiłem się w pisanie podsumowania po 10 kolejce klik, po 20 klik i po 30 klik, więc nie mogło zabraknąć podsumowania ośmiu ostatnich kolejek.


20-19 miejsce Blackburn i Wolverhampton po 3 punkty (średnia w porównaniu do poprzedniego okresu odpowiednio 0,375 do 1,4 i 0,375 do 0,5)

Forma jak na spadkowicza przystało, fatalna. Wolves jeszcze w miarę honorowo pożegnali się z ligą. Pamiętam bardzo emocjonalny moment, kiedy spadek został przesądzony. Może i wyniki były fatalne (nic się nie zmieniło w kwestii ostatniej wygranej, jeszcze za Micka MacCarthy'ego), ale zespół pożegnał się z uniesioną głową. Zwłaszcza w tym meczu ze Swansea (4-4) pokazali serce. Blackburn natomiast, cóż. Nie ma raczej sensu pisać więcej. Po 29 kolejce coś pękło w zespole i chyba już nikt nie mógł tego naprawić.

18-17 miejsce Aston Villa i Sunderland po 5 punktów (średnia odpowiednio 0,625 do 1 oraz 0,625 do 1,6)

W Sunderlandzie podejrzewam, że piłkarze dowiedzieli się kto zostanie na przyszły sezon, a kto się pożegna z zespołem. Dodatkowo po odpadnięciu z FA Cup nie było już o co walczyć, więc motywacja uleciała. Aston Villa natomiast, hmm. Najlepszym podsumowaniem jest dzisiejsza decyzja władz klubu i zwolnienie Alexa McLeisha. Niemoc w ofensywie straszyła po nocach. Tylko trzy razy zdobyli więcej niż dwie bramki. Dlatego chyba już nie miało znaczenia, że tak słabo Villa na własnym stadionie nie grała nigdy w swojej 138 letniej historii. Tak więc to było inevitable.

16-15 miejsce Bolton i Stoke po 7 punktów (średnia odpowiednio 0,875 do 1,3 oraz 0,875 do 0,9)

W przypadku Boltonu zabrakło bramek. Rok temu w ataku rozbijał się Darren Sturridge. Teraz liczono pewnie na to, że podobny efekt da sprowadzenie z Arsenalu Ryo Miyachiego. Nie dało. Chociaż nie da się ukryć, że zespół spadł na własne życzenie. W czterech ostatnich meczach trzy razy grali z zespołami, które o nic już nie walczyły tak właściwie. No i zakończyło się to trzema remisami. Wystarczyło tylko wygrać któreś z tych spotkań, no ale drużyna tego nie potrafiła. Stoke to historia związana ze zmęczeniem sezonem. Piłkarze rozegrali 56 meczów jak dobrze liczę i mieli prawo pod koniec sezonu grać gorzej.

14-13 miejsce Norwich i Swansea po 7 punktów (średnia odpowiednio 1 do 1,4 oraz 1 do 1,6)

W przypadku obu tych drużyn zagwarantowanie utrzymania się na przyszły rok spowodowało pewne rozprężenie. Można to zrozumieć, bo taki był cel postawiony przed sezonem. Dlatego Swansea przegrała cztery mecze pod rząd, a Norwich tylko jedna wygrana na siedem spotkań. No ale skoro się utrzymaliśmy, to skoncentrowanie się na meczach było trudne.

12 miejsce Liverpool - 10 punktów (średnia 1,25 do 0,8)

Poprawili się, ale to nie było trudne. Podejrzewam, że chcieli dogonić Everton w tabeli, ale zabrakło na to sił. Niepowodzeniem zakończył się też finał FA Cup. Ta wygrana w Pucharze Ligi rozbroiła nieco zespół i raczej nikt już nie mógł go poskładać. Pisze to po raz kolejny, ale nadzieja w tym, że za rok będzie lepiej.

11 miejsce West Brom - 11 punktów (średnia 1,375 do 1,4)

W końcówce chcieli zdobyć kilka punktów i pokazać, że wybór Roya Hodgsona na selekcjonera Anglii jest słuszny. W ostatnim meczu sezonu mieli pecha, bo przegrali przez swojego bramkarza, ale to nie miało znaczenia już.

10-9 miejsce Arsenal i QPR po 12 punktów (średnia odpowiednio 1,5 do 2,2 oraz 1,5 do 0,8)

QPR znalazł formę wtedy, kiedy to było ważne. W ostatnich dziesięciu meczach wygrali pięć razy. Z taką formą utrzymaliby się spokojnie i pewnie za rok pokażą coś specjalnego w lidze. Arsenal o mało co, a wyleciałby z miejsca dającego prawo gry w Lidze Mistrzów. Koniec był praktycznie równie nijaki, jak początek. Średnia z 10 pierwszych meczów to 1,6. Byłoby jeszcze gorzej, ale pomógł Marton Fulop, bramkarz West Brom, wrzucający sobie tak właściwie bramki za kołnierz.

8-7 miejsce Chelsea i Tottenham po 14 punktów (średnia odpowiednio 1,75 do 1,3 oraz 1,75 do 1)

Chelsea rozbija się w pucharach, więc liga siłą rzeczy zeszła na dalszy plan. Dlatego były dwie porażki, ale to zrozumiałe patrząc na to, kiedy rozgrywano mecze. Chelsea przetrwała ten maraton i został jej już tylko mecz sezonu w Monachium. Tottenham odzyskał formę po zamieszaniu z wyborem nowego selekcjonera. Będę się upierał, że to miało wpływ na zespół, gdyż jego siła brała się w głównej mierze z psychiki graczy. Tam było mniej taktyki, mniej drobiazgowego rozrysowywania miliona wariantów, ale piłkarze mieli po prostu wychodzić na stadion i pokazywać swój potencjał. Dlatego ten zespół jest tak wrażliwy na zamieszania pozaboiskowe. Teraz jego obecność w przyszłorocznej Lidze Mistrzów zależy od wygranej Bayernu. Chelsea, wygrywając finał, zabierze miejsce Spurs.

6 miejsce Newcastle - 15 punktów (średnia 1,875 do 1,7)

Pod koniec zabrakło chyba sił na to, by wedrzeć się na podium. Pięć punktów za Arsenalem, ale też trzy porażki w czterech ostatnich meczach. No ale to byli trudni rywale, będący w formie. Wigan, Manchester City i Everton. Tych drużyn jeszcze nie wymieniłem, a wygrana z Chelsea miała miejsce trzy dni przed finałem FA Cup i chyba piłkarze rywala szykowali się na ten właśnie mecz. Nie można jednak mówić o rozczarowaniu. Końcówka końcówką, ale sezon był bardzo udany.

3-5 miejsce Everton, Fulham i Manchester United po 16 punktów (średnia odpowiednio 2 do 1,6 i 1,3 oraz 2,8)

Everton tradycyjnie zanotował dobrą końcówkę sezonu. Grając tak od początku sezonu byłoby spokojnie miejsce w pierwszej czwórce. Jednak przygotowanie drużyny do rozgrywek jest pewnym problemem. Dlatego zawsze zespół wolno się rozkręca. W pierwszych dziesięciu kolejkach zdobywał średnio tylko punkt. Fulham kończy sezon bardzo mocno, co trochę dziwi. Mamy w pamięci przecież 14 spotkań w pucharach. Za rok powinno być więc jeszcze lepiej. Manchester United, tak. Cóż, przegrali walkę o tytuł. Dwie porażki (jedną bramką) i jeden remis o tym zdecydowały. Ciekawsze jest jednak to, że Czerwone Diabły przegrały z kretesem wojnę psychologiczną z Manchesterem City. Menedżer tej drużyny konsekwentnie powtarzał, że nie ma szans na wygranie ligi i presja zaczęła zjadać piłkarzy United. Stąd się wzięła porażka z Wigan, remis z Evertonem, czy bardzo niefortunna taktyka na mecz derbowy. Niby zabrakło niewiele, ale w rzeczywistości dość sporo, bo rywal uderzył w tych miejscach, w których teoretycznie nie miał czego szukać.

2 miejsce Wigan - 18 punktów (średnia 2,25 do 1)

Największe oczarowanie końcówki sezonu. Siedem wygranych z jedenastu ogółem odnieśli w dziewięciu ostatnich kolejkach. Pod koniec sezonu udawało im się praktycznie wszystko. Dlatego pozostanie w lidze nie było problemem. Jednak za rok trzeba troszeczkę bardziej uważać, bo może się nie udać. Po 29 kolejce wydawało się, że spadną. Trudne mecze w terminarzu, mało punktów. No ale kto mógł przewidzieć, że zawieje taki wiatr w żagle klubu.

1 miejsce Manchester City - 19 punktów (średnia 2,375 do 2,2)

Co ciekawe to nie był najgorszy okres sezonu dla zespołu. Gorzej szło w kolejkach 11-20, gdzie były dwie porażki i dwa remisy. Ale to się zamknęło średnią 2,0. Potem Manchester United złapał formę sezonu i wygrywał wszystko, a City po dwóch remisach przegrało z Arsenalem. Jednak nawet sam prezes klubu uznaje ten mecz za przełomowy. Po jego rozmowach z trenerem powstała drużyna zdolna do czynów wielkich. Po porażce z Arsenalem do końca sezonu straciła tylko trzy gole, z czego dwa w ostatnim meczu. Zdobyła osiemnaście. Końcówka spotkania z QPR w ostatniej kolejce przejdzie do historii. Narodził się zespół. Każda podróż zaczyna się od małego, pierwszego kroku i ten tytuł, te dwie bramki w ostatnim meczu, mogą stać się początkiem czegoś wielkiego. Wydaje się, że wszyscy wiedzą jak to osiągnąć, chociaż niektóre słowa wypowiadane przez prezesa można różnie interpretować. Mogłoby być różnie, gdyby zespół nie wygrał ligi, ale to i tak nie ma już znaczenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz