czwartek, 17 maja 2012

Transferowe oczarowania i rozczarowania w Premier League


Zacznę od ostrzeżenia. To bardzo subiektywne wybory, nie każdy może się z tym zgadzać. Zawsze staram się zwracać uwagę przede wszystkim na wpływ, jaki zawodnik wywarł na klub. Dodatkowo raczej unikam transferów zimowych. Po pierwsze w zimie trudniej zmienić barwy klubowe, po drugie to często są zakupy na teraz, a dopiero po sezonie okazuje się, czy ten zawodnik był potrzebny. Nie mówiąc o tym, że bardzo często są to zakupy pod wpływem paniki. Zaczynamy od rozczarowań.



Miejsce piąte - Kieron Dyer (z West Hamu do QPR; wolny transfer)

Biorąc pod uwagę, że to wolny transfer, może nie powinien być na tej liście, ale zagrał dla klubu całe trzy … minuty. W czasie rehabilitacji, grając w rezerwach, uszkodził więzadła i było po sezonie. No a o tym, że często łapie kontuzje, to wiedzieli chyba wszyscy.

Miejsce czwarte - Charles N’Zogbia (z Wigan do Aston Villi za dziewięć i pół miliona)

Spodziewałem się dużo więcej po tym graczu, no ale nie tylko ja. Poprzedni sezon miał bardzo udany w Wigan i wydawało się, że robi kolejny kroczek w stronę kariery. Na boisku tego jednak nie pokazał. Nie wiem czy nie udźwignął presji, czy po prostu cały zespół nie mógł jakoś się dostroić do niego i odwrotnie. Skończył sezon z dwiema bramkami i czterema asystami, a to o wiele za mało, żeby uznać to za coś pozytywnego. Dobrze przynajmniej, że jego klub nie spadł.

Miejsce trzecie- David N’Gog (z Liverpoolu do Boltonu za cztery miliony)


W teorii to napastnik. Piszę w teorii, bo praktyka jakoś tego nie potwierdzała. Zdobył całe trzy bramki. Jak na 33 spotkania (24 od pierwszej minuty) to niewiele. Nie chcę pisać, że drużyna spadła przez niego, ale nie był w stanie zastąpić Kevina Daviesa. Jeśli zawodnik mający 35 lat strzela dwa razy więcej bramek od ciebie, to jest to powód do zaniepokojenia.

Miejsce drugie - Stewart Downing (z Aston Villi do Liverpoolu za prawie dwadzieścia trzy miliony funtów)

W teorii to wyróżnienie należałoby się całej polityce transferowej klubu, ale mnie zawiódł przede wszystkim ten gracz. Pamiętam go z gry w Middlesbrough i wtedy był świetny. W Aston Villi też radził sobie dobrze, nic więc dziwnego, że trafił do wielkiego klubu. Liczyłem, że rozkwitnie i porwie za sobą cały zespół, ale wyzwanie okazało się za duże. Zero bramek, zero asyst. Jak na takie pieniądze, to fatalne osiągnięcie, a cały transfer wydaje się bardzo kosztowną pomyłką. Oczekiwania były dużo większe.

Miejsce pierwsze - Roger Johnson (z Birmingham do Wolverhampton Wanderers za kilka milionów; w prasie padały sumy od czterech do ośmiu)

Nie chodzi o to, że zespół spadł z ligi. Bardziej o to, że ten transfer nie miał takiego wpływu na wyniki, jaki oczekiwano. Został kapitanem zespołu, ale nie udźwignął presji. Drużyna traciła bardzo wiele bramek, a sam zawodnik na początku marca pojawił się na treningu pod wpływem alkoholu. Potem skonfliktował się z fanami, więc w końcówce sezonu już nie grał. Biorąc pod uwagę, że zarabiał chyba najwięcej w klubie, no i dość wysoką jak na Wolves cenę, to jest to bardzo poważne rozczarowanie transferowe. W sam raz na miejsce pierwsze.


Oczarowania:

Miejsce piąte - Yakubu (kupiony z półtora miliona z Evertonu do Blackburn)

Strzelił siedemnaście bramek w lidze. Biorąc pod uwagę, że zagrał 30 razy, to mamy średnią tak właściwie gol na dwa mecze. Taki zawodnik to skarb i jedyne pytania, jakie można sobie zadawać, to do jakiego klubu teraz trafi. Jeszcze kilka lat gry przed nim, a pozostanie w Blackburn byłoby sensacją. Byłby wyżej, ale zespół spadł z ligi. No ale już sam fakt, że jest na tej liście, już o czymś świadczy.

Miejsce czwarte - Scott Parker (kupiony za pięć milionów z West Hamu do Tottenhamu)

Przede wszystkim jestem zdziwiony, że nie trafił do Arsenalu, czy Chelsea na przykład. Wiadomo, że nie strzela bramek i jeśli już coś zbiera, to kartki, ale potrafi znakomicie uporządkować grę swojej drużyny w środkowej strefie boiska. Potrafi chronić zarówno defensorów, jak i rozpoczynać ataki. Można się zastanawiać dlaczego tak długo zajęło wyciągnięcie go z West Hamu. On powinien grać w wielkich zespołach.

Miejsce trzecie - wyróżnienie zbiorowe dla graczy Swansea Michel Vorm (kupiony za półtora miliona z Utrechtu) i Danny Graham (za trzy i pół miliona z Watfordu)

Pierwszy z nich został kupiony tak właściwie za nic, bo za takie pieniądze pozyskać bramkarza do gry w Premier League to cud. Zagrał 37 razy, 14 razy zachował czyste konto. Dla porównania Wojciech Szczęsny 13 razy kończył mecz na zero z tyłu, nie dziwi więc zainteresowanie Arsenalu golkiperem Swansea. Graham z kolei poradził sobie świetnie w ataku. Może potrzebował trochę czasu, żeby zaaklimatyzować się w klubie, ale został najskuteczniejszym napastnikiem drużyny w tym sezonie.

Miejsce drugie - Papiss Demba Cisse (pozyskany za około dziewięć milionów z Freiburga do Newcastle)

Dla niego złamałem swoją zasadę, żeby oceniać tylko transfery letnie. Tak żeby zawodnik miał cały rok na to, żeby się pokazać w nowym zespole. Tutaj nie było takiej potrzeby. Czternaście meczów, trzynaście bramek. Od osiemnastego marca, do 21 kwietnia, sześć meczów i dziewięć bramek. Gol sezonu w spotkaniu z Chelsea. Jak on uciekł skautom w tych wielkich klubach? Nie mam pojęcia.

Sergio Aguero (za 38 milionów funtów z Atletico Madryt do Manchesteru City)

Zdaję sobie sprawę, że pierwsze miejsce dla niego może zaskakiwać. W końcu bardzo drogi transfer, a na liście najskuteczniejszych w lidze jest trzeci. Miał czasami momenty zawieszenia. Na przykład w styczniu w ośmiu meczach zdobył tylko dwie bramki. W pucharach też nie pomógł za bardzo zespołowi. No ale ta 94 minuta meczu z QPR zmienia wszystko. Jego gol dał tytuł mistrzowski drużynie. Dlatego te pieniądze, wydane na transfer, zwróciły się kilkukrotnie.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz