wtorek, 17 kwietnia 2012

Półfinały Ligi Mistrzów


Jesteśmy już na etapie półfinałów, a więc pozostały tylko trzy mecze i któraś drużyna zostanie tegorocznym triumfatorem tych bardzo prestiżowych rozgrywek. Hiszpańska drużyna, bo nie sądzę, że ktoś może zagrozić Realowi i Barcelonie w drodze do finału. Jeśli tak się stanie, będziemy mogli mówić o sensacji.


Bayern – Real Madryt

W teorii tu najłatwiej o sprawienie niespodzianki. Finał w Monachium, więc o dodatkową motywację nie będzie trudno. Liga krajowa już jest przegrana tak właściwie, więc można skoncentrować się na Lidze Mistrzów. Jest jednak jeden mały kłopot. Jose Mourinho i gracze Realu. Nie ma co patrzeć na historię (Bayern nie przegrał jeszcze u siebie z Realem, czy tylko jedno zwycięstwo hiszpańskiego zespołu na niemieckiej ziemi w 22 próbach). Spodziewam się raczej szturmu od pierwszej minuty Królewskich i szybkiego przesądzenia losów dwumeczu. Dlaczego od pierwszej minuty? A jak inaczej zaskoczyć Bayern? Tylko atakiem od początku meczu i szybkim strzeleniem bramki.


Chelsea – Barcelona

Niezależnie od tego, z której strony patrzę na tę parę, nie widzę za bardzo szans Chelsea. W pamięci jest oczywiście rok 2009 i te słynne pojedynki, ale od tego czasu minęły już trzy długie lata. Londyńczycy zrobili kroczek w tył. Barcelona wręcz przeciwnie. Wynik meczu z Tottenhamem może tylko zmylić. Błąd arbitra, zespół w pewnej rozsypce po rezygnacji Fabio Capello i niewyjaśnionej sytuacji, czy zastępcą Włocha będzie Harry Redknapp, dlatego to nie jest dobry mecz na wyciąganie wniosków. Barcelona na tym tle prezentuje się o wiele lepiej. Wiem, że w sobotę czeka wielkie starcie, czyli mecz Barca – Real, ale nikt nie będzie chciał przystępować do niego po porażce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz