poniedziałek, 23 kwietnia 2012

35 Gameweek Premier League


Ważna kolejka z jednego powodu. Poznaliśmy pierwszego spadkowicza. Tylko że Wolverhampton bardzo mocno na to pracował w tym sezonie, więc to nie budzi zdziwienia. Problemem jest to, że takie wydarzenie może bardzo poważnie zaszkodzić klubowi. Nieudana walka o miejsca w górnej połówce tabeli nie kończy się z reguły takimi konsekwencjami. Natomiast nieudana walka o pozostanie w danej lidze, zakręcenie kurka z pieniędzmi, może zaowocować popadnięciem na lata w stan hibernacji w niższych ligach. Dlatego ta walka w dole tabeli jest taka ważna i intensywna.



Czy Blackburn dołączy do zespołu Wolves i razem powędrują do Championship? Zwycięstwo z Norwich dało trzy punkty, ale to był mecz, który drużyna musiała wygrać. W tabeli to są dalej trzy oczka straty do bezpiecznego miejsca i dwa trudne mecze wyjazdowe przed zespołem. Piłkarze Rovers będą musieli wygrać mecz u siebie z Wigan i coś zrobić w tych dwóch meczach w Londynie. Jednak nawet pięć punktów może nie dać pozostania w lidze. W tym momencie trzeba liczyć na innych, a to bardzo ryzykowna gra.

Wigan, inny zespół walczący o życie w Premier League, tym razem przegrał w Fulham. Porażka zawsze oznacza stratę punktów, ale sytuacja w tabeli tego zespołu nie jest aż tragiczna. W ostatniej kolejce zagrają z Wolves u siebie. Praktycznie pewne trzy punkty. I to powinno wystarczyć do utrzymania się, ale jest jeszcze wspomniany mecz z Blackburn. Dlatego wydaje się, że Latics zostaną na przyszły sezon, tak na 90%. Będą musieli jeszcze dołożyć coś od siebie, ale na razie nie jest źle.

Jest jeszcze Bolton w tej walce i ten zespół nie jest na pewno w formie. Trzy ostatnie mecze to tylko punkt i cała nadzieja w tym, że uda się coś zdobyć do końca sezonu. Czeka ich wiele spotkań, bo po tym zamieszaniu w meczu FA Cup (kiedy Fabrice Muamba o mało co nie umarł na boisku), ich terminarz wywrócił się do góry nogami. Tylko że nawet 7-8 punktów może nie dać utrzymania się w lidze. Jeśli Wigan i QPR zakończą sezon z 40 punktami, to potrzebny będzie mały cud.

No i QPR. Pokonali Tottenham w ostatniej kolejce, ale biorąc pod uwagę wyniki tego zespołu w ostatnich meczach, to nic szczególnego (2-3-5 w ostatnich 10 meczach, albo po rezygnacji Fabio Capello). Spurs mieli szansę na komplet punktów, w końcu przeciwnik kończył mecz w 10, ale jej nie wykorzystali. Ostatnio czytałem kilka różnych teorii na temat załamania się formy zespołu. Co ciekawe kwestia objęcia posady selekcjonera Anglii przez Harry’ego Regdknappa nie była w czołówce, a moim zdaniem to ma duży wpływ na drużynę. Duży negatywny wpływ. Jeszcze pierwszy mecz po odejściu Włocha zakończył się wynikiem 5-0 z Newcastle i może piłkarze uznali, że nikt im nie może już zagrozić w walce o trzecie miejsce. Konsekwencją jest to, że z trzeciego miejsca zrobiło się już piąte, a zaraz może być szóste. Mecze przed zespołem są takie łatwo-trudne. Łatwe, gdyż porównując umiejętności piłkarzy zapowiada się minimum 8-9 punktów. Trudne, bo trzy z czterech spotkań to mecze z zespołami, które będą chciały coś ugrać. A gdy decyduje wola walki, chęć zdobycia trzech punktów, to nagle okazuje się, że Spurs przegrywają.

Wracając do QPR, bo trochę odbiegłem od tematu. Z jednej cegły nie zbudujesz domu, a to zwycięstwo nad Spurs to była tylko jedna, bardzo mała cegiełka do pozostania w lidze. Chelsea będzie po półfinale w Barcelonie. Kto wie w jakich nastrojach i z jaką wolą walki. Mecz ze Stoke może decydować, bo spotkanie na koniec z Man City może mieć bardzo duże znaczenie dla rywala.

No i właśnie zakończymy na walce o tytuł. Po okresie słabszych wyników Manchesteru City (2 punkty na 9), podobny okres ma Manchester United (4 punkty na dziewięć). Co prawda dalej gracze United są bliżsi tytułu, bo mają łatwiejsze mecze. Nawet jeśli przegrają w derbach, a to wcale nie jest takie pewne, to w następnym meczu Manchester City wyjeżdża na spotkanie z rozpędzonym Newcastle. Dlatego wciąż wszystkie karty w ręku ma Manchester United. Tak więc dwie wygrane do końca sezonu dadzą najprawdopodobniej tytuł, a to zespół Czerwonych Diabłów może zrobić. Manchester City z kolei gra już chyba tylko dla siebie i dla nikogo innego. Roberto Mancini rozbroił presję ciążącą na zespole (konsekwentne twierdzenie, że tylko Czerwone Diabły mogą stracić tytuł, bo walka o niego już jest zakończona) i teraz piłkarze pokazują na co ich stać. Ale to jeszcze nie jest do końca zespół mogący zdobyć tytuł. Wiele wskazuje na to, że będzie blisko, ale ta nagroda nagród będzie dopiero za rok.

Następna kolejka tradycyjnie w sobotę, a mecz derbowy w poniedziałek o 20, albo 21 w naszej strefie czasowej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz