czwartek, 22 marca 2012

29 Gameweek Premier League


Kolejka bardzo rozciągnięta w czasie i kolejka, kiedy futbolowy świat nieco zwolnił. Gdy Fabrice Muamba upadł na boisko w meczu FA Cup, jego serce nie pracowało przez 78 minut. Czyli przez ten czas zawodnik Boltonu nie żył. Gdyby nie reanimacja prowadzona jeszcze na stadionie, wspólny wysiłek ekip medycznych obu drużyn, to teraz gazety pisałyby nekrologi. Dlatego rozważania o piłce wydają się takie płytkie. Co prawda świat wkrótce znów przyspieszy, ale podejrzewam, że przypadek Muamby zostanie zapamiętany. 

Tylko że to nie pomoże jego drużynie. Bolton traci pomału status drużyny ekstra ligowej. W następnej kolejce czeka starcie z Blackburn, a trzeba poradzić sobie z nieobecnością pomocnika i doprowadzić resztę składu do jako takiej formy. Nie zdziwię się, jak na koniec sezonu Bolton będzie jednak pod kreską. 

Znajdzie się tam też najprawdopodobniej Wolverhampton. To już nie chodzi o 0-5 z Manchesterem United. Z tak grającą defensywą ciężko będzie o jakikolwiek punkt. Zmiana menedżera rozbiła zespół. Nikt z nazwiskiem nie chciał go przejąć. Dało to sygnał piłkarzom, że nie ma już o co walczyć. Dlatego teraz to jest spadkowicz na 99%. Będę bardzo zaskoczony, jak Wilkom uda się utrzymać. 

Drugi spadkowicz to najprawdopodobniej Wigan. Fatalny kalendarz, a do tego nie ma kto strzelać bramek. Brakuje czynnika Yakubu, a więc napastnika, który znajdzie sam, wykopie spod ziemi, jakieś bramki dla drużyny. Futbol to wciąż prosta gra i liczy się to, ile razy piłka wyląduje w obu bramkach. Inne zespoły strzelające mało bramek mają przynajmniej solidną defensywę. No a defensywa Latics jest czwarta. Od końca. Wydaje się więc, że było miło, ale się w tym sezonie skończy. 

Tym bardziej, że punkty konsekwentnie gromadzi Blackburn. To już jest pięć oczek przewagi nad strefą spadkową. Co prawda kalendarz spotkań też wygląda nieprzyjemnie, ale następny mecz z Boltonem robi się kluczowy. No ale zespół może już tylko remisować i to powinno zapewnić pozostanie w lidze. Byłby to wielki sukces menedżera, ale to jest blisko. Co prawda to najgorszy moment, bo piłkarze mogą przestać grać tak jak trzeba, ale wydaje się, że pozostanie w lidze jest w miarę pewne. 

Podobnie jak utrzymanie się QPR. Oni potrzebowali takiego meczu, jak ten z Liverpoolem. Przez 76 minut The Reds mieli grę pod kontrolą. Powinni prowadzić kilkoma bramkami, ale nie potrafili wykorzystać wszystkich stwarzanych sytuacji. Po pierwszej bramce dla gospodarzy Liverpool się rozpadł. Błędy w defensywie, a raczej katastrofalne pomyłki, spowodowały, że gospodarze wygrali ten mecz. Jak to zrobili? Trzeba pytać defensorów gości. Nie zmienia to faktu, że sezon QPR powinien zacząć się układać po myśli kibiców. Tam są dobry piłkarze, ale potrzebowali spotkania na przełamanie się i go dostali. Raczej tego nie zepsują. 

Kto może zepsuć walkę w górze tabeli? Zaciął się Tottenham. W ostatnich sześciu meczach tylko jedna wygrana i z przewagi nad Arsenalem zostało wspomnienie. Po tej kolejce Kanonierzy są już na trzecim miejscu. Tylko że nie ma czasu na znalezienie formy. W sobotę Spurs grają z Chelsea. Na Stamford Bridge. Podrażnioną po porażce z Manchesterem City. I faworytem nie są. Będę się upierał, że to rezygnacja Fabio Capello spowodowała całe to zamieszanie, no ale Harry Redknapp mógłby jakoś to zakończyć wcześniej. Tak żeby jego zespół wiedział, na czym stoi. Tego brakuje moim zdaniem i odbija się to na drużynie. A stawką wcale nie jest miejsce dające prawo gry w Lidze Mistrzów. Stawką jest tytuł najlepszej drużyny w Londynie. 

Kończymy na wiceliderze. Przyszłym mistrzu Anglii? Do 77 minuty meczu z Chelsea wydawało się, że marzenia o tytule trzeba odłożyć na przyszły rok. Gol dla Chelsea po godzinie gry był nieco kontrowersyjny, bo można było dopatrzyć się faulu w walce o piłkę, ale arbiter go uznał. Gdy wydawało się, że to spotkanie zakończy się tak, jak mecz Swansea z City, na boisku pojawił się Carlos Tevez. Widać, że jeszcze nie jest w 100% gotowy do gry. Natchnął jednak swoich kolegów do walki o wynik. Karny dla City? Widziałem już różne decyzje arbitrów w takich sytuacjach, więc chyba nie można mieć pretensji. Drugi gol to magia Teveza i podanie, które jakoś znalazło Samira Nasriego. Słabiej gra David Silva i to widać, ale City ma taką głębię składu, że może wygrywać nawet mimo tego. Na pewno będzie ciekawie, a następna kolejka już w sobotę. 

PS Jak działa angielska policja? Skutecznie. W sobotę na boisko upada Fabrice Muamba. Ktoś rasistowsko ćwierknął. W niedzielę już jest aresztowany. Gazety publikują jego imię i nazwisko, zdjęcie, wiek. Chyba nie o taką sławę mu chodziło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz