piątek, 10 lutego 2012

Wolne refleksje o blogowaniu


Ostatnio spostrzegłem, że na liczniku stuknęło tysiąc wysłanych wiadomości na blog. To dobra okazja do małego podsumowania. Z góry ostrzegam, że to będzie wpis dość osobisty, nie o piłce nożnej sensu stricte, ale też można go przeczytać.

Przede wszystkim dlaczego piszę. Nie ukrywam, że głównym powodem jest to, że mogę to robić. Ponad 10 lat temu kupując pierwszą grę z serii Championship Manager, nie spodziewałem się, że doprowadzi to do prowadzenia bloga (to już ponad pięć lat), czy takiego interesowania się angielską piłką. Dla mnie zawsze już futbol w Anglii pozostanie tym najlepszym, a dokładniej ligowa piłka w Anglii zostanie tą najlepszą. Reprezentacyjna ma przerost formy nad treścią, że tak to ujmiemy, a występy w pucharach to inna historia. Brakowało mi jednak informacji o lidze. Dlatego chyba największą korzyścią z prowadzenia bloga jest pogłębianie znajomości języka angielskiego. Pamiętam swój angielski sprzed kilku lat i to nie było nic, czym można byłoby się pochwalić. Teraz lektura portalu BBC nie sprawia mi już problemów, a jak spotykam jakieś zdanie, czy słówko, którego nie rozumiem, to mam przecież słowniki w Internecie. Kiedyś szukałem tłumaczenia z angielskiego na polski, teraz otwieram słownik języka angielskiego. Jak to się pozmieniało.

Zmieniło się też zainteresowanie polską liga. Kiedyś ona była najbliższa, a potem coraz wyraźniej zacząłem dostrzegać jej mankamenty. Ogólnie można powiedzieć, że polska piłka ma tak wiele problemów, że czasami nie widać tego, że piłkarze grają. Część z nich można byłoby rozwiązać w miarę szybko, ale do tego są potrzebne chęci. No i tutaj jest chyba największy problem. Jakie to szczęście, że nie mój.

Dlaczego Walsall? To może się wydawać dość karkołomnym wyborem, tym bardziej że w Anglii jeszcze nie byłem, ale chciałem poprowadzić klub w grze (wspomniany wcześniej CM), który mogę doprowadzić do sukcesów. Pamiętam, że wybierając z trzecioligowych zespołów (po nazwach) zostały dwa. Manchester City i Walsall. Zdecydowałem się na ten drugi i trzeba przyznać, że śledzenie losów takiego małego klubu uczy cierpliwości. I cieszenia się małymi rzeczami.

Taką małą rzeczą jest na przykład prowadzenia tego bloga. Nie jest on popularny, nie oszukujmy się, ale nigdy o to nie dbałem. Wystarczy, że jedna osoba jest zadowolona z tego, co zostało napisane (ja) i to wystarcza. Dlatego też dopóki będzie sprawiać mi to przyjemność, to będę pisać. W taki sam sposób, jak teraz. Zawsze będę miał własne zdanie i nawet jeśli cały świat będzie miał przeciwne, to bez argumentów na poparcie tego, ja swojego nie zmienię.

Zakończę podziękowaniami dla wszystkich czytelników. Dziękuję, że jesteście. Skoro mnie czytacie, to oznacza, że interesujecie się angielską piłką, a trudno o lepsze zainteresowania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz