czwartek, 16 lutego 2012

Liga Mistrzów mecze 14-15 luty


Lyon 1 – 0 Apoel

Cudu może nie było, ale jest bardzo korzystny wynik przed rewanżem. Apoel potrafi być groźny na swoim stadionie, a prowadzenie jedną bramką w dwumeczu niewiele daje. Krakowska Wisła na przykład przekonała się o tym bardzo boleśnie. Cypryjski zespół wygrał już z Zenitem i Porto w fazie grupowej, więc nie skreślałbym ich od razu. Na razie bliżej awansu jest Lyon, ale to można nadrobić. 

Bayer Leverkusen 1 – 3 Barcelona

Przyjechali, zobaczyli i wygrali. Owszem, goście mieli pewne problemy, ale tego można było się spodziewać. Jednak w Lidze Mistrzów nie ma problemów z mobilizacją zawodników. Ten problem występuje w kraju, gdzie konieczność spinania się na mecze z rywalami, którzy nie są Realem Madryt, robi się pomału za dużym wyzwaniem. W Europie jest jednak inaczej i ten dwumecz jest już rozstrzygnięty. 

Zenit 3 – 2 Benfica

To chyba rzadki przypadek, że obie drużyny są zadowolone z wyniku. Gospodarze mają zaliczkę przed rewanżem, małą, ale ona jest i można do jego czasu marzyć o awansie. Goście natomiast mieli dość jasny cel, nie stracić za dużo bramek i to im się udało. Pierwsi zdobyli bramkę, a potem kontrolowali już wynik. Dlatego chyba można powiedzieć, że dziś zapewnili już sobie awans, a w rewanżu go tylko potwierdzą. 

Milan 4 – 0 Arsenal

Ten dwumecz też już jest raczej przesądzony. Trudno sobie wyobrazić Arsenal odrabiający cztery bramki po tak bezbarwnym występie. W strzałach celnych niby jest remis, pięć do pięciu, w posiadaniu piłki przewaga Arsenalu, ale to Włosi strzelili cztery gole nie tracąc żadnego. Wydawało się, że będzie inaczej. Po raz ostatni dla Kanonierów wystąpił Thierry Henry (w wypożyczenie za rok jakoś nie wierzę), w lidze były dwie wygrane (bardzo wysoka z Blackburn, a potem z będącym na fali Sunderlandem), a tutaj rzeczywistość kopnęła w twarz piłkarzy Arsenalu. Trudno szukać jednego gracza, który zawiódł, skoro cały zespół zagrał fatalnie. Klub jest niewolnikiem swojego menadżera. Potrzeba nowych metod pracy, dostosowania się do sytuacji, gdzie jest kilka silnych zespołów, a stare plany i sposoby już nie działają. Ewolucja albo śmierć, a jakoś nie sądzę, że Arsene Wenger jest w stanie zmienić się tak, że zacznie dostrzegać gdzie Kanonierzy popełniają błędy i jak je naprawić. 

Skróty klik.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz