piątek, 17 lutego 2012

Dokąd zmierza Arsenal?


Porażka na San Siro rozpaliła dyskusję o zespole Kanonierów. Padają pytania dokąd zmierza klub, co zrobić, żeby nie było już takich porażek, czy co zmienić, żeby zespół znów zaczął się liczyć w walce o czołowe miejsca. Część głosów nawołuje do zmiany menadżera, część jest temu przeciwna. Na BleacherReport można przeczytać klik obronę francuskiego menadżera, w której winą za niepowodzenia klubu obarczono zarząd. Z drugiej strony mamy pewien cytat, który można znaleźć chociażby na SoccerLens klik: Nie jestem tu po to, żeby motywować graczy. Jestem po to, żeby pomóc graczom, którzy już są zmotywowani. Kto tak powiedział? Arsene Wenger. Czy to może zdyskwalifikować menadżera? Może nie do końca, ale jednak pojawiają się w tym momencie bardzo poważne wątpliwości. Arsenal w ostatnich sezonach nie jest już zespołem, który może rywalizować z innymi silnymi klubami. Kiedy Arsene Wenger zdobywał mistrzostwo, liga wyglądała zupełnie inaczej. Manchester United zaczynał kolejną przebudowę składu. Liverpool miał swoje problemy, które ciągną się za nim do chwili obecnej tak właściwie. W Chelsea dopiero zaczynała się rosyjska rewolucja. Manchester City nawet nie śnił o arabskich szejkach. Jednak obecność tych drużyn nie powinna przesłaniać tego, co szwankuje w Kanonierach. Ktoś może powiedzieć płace. Tylko że płacąc 124 miliony funtów na rok osiągamy czwarty wynik w Premier League klik

Problem polega na tym, że te pieniądze są źle ulokowane. W Arsenalu jest wielu zawodników, którzy mówiąc szczerze nie powinni być w takim klubie. Klubie walczącym o jakieś trofea. Jednak pobierają pensje, a to ma negatywny wpływ na transfery. Zresztą działania na rynku transferowym też są powodem do niepokoju. Brakuje w drużynie lidera. Kogoś, kto będzie mobilizować kolegów z zespołu na boisku i poza nim. W wielkich klubach w każdej praktycznie formacji mamy jej lidera. Zawodnika który nie boi się wziąć odpowiedzialności za losy meczu na własne barki. W Arsenalu tego nie widać i mecz z Milanem pokazał to bardzo wyraźnie. Włoski zespół wcale nie był lepszy o te cztery bramki. On po prostu bardziej chciał. To powinno zaniepokoić menedżera klubu. Jednak z jakiegoś powodu tak się nie dzieje.

Właśnie dlatego można mieć pretensje do Francuza. Jego zespół przegrywa mecz nie dlatego, że piłkarze grają gorzej w piłkę. Sama umiejętność gry w piłkę nożną zależy też od psychiki. Możemy mieć menadżera, który nie jest geniuszem taktyki, nie potrafi nauczyć graczy wszystkich tricków z piłką, ale potrafi sprawić, że piłkarz wychodząc na murawę da z siebie 110% tego, czym dysponuje. I to jest ta delikatna różnica, dzieląca Arsenal od naprawdę silnych zespołów. Następne mecze pokażą czym dysponuje jeszcze zespół Kanonierów. Spójrzmy w kalendarz na stronie Arsenalu klik. Mecz z Sunderlandem będzie bardzo trudny, mimo tego zwycięstwa tydzień wcześniej. Drużyny zagrają inaczej, a gospodarze nie grali w tygodniu i nie lecieli do Włoch. Derbowy mecz z Tottenhamem to też wyzwanie. Tak właściwie pierwszym meczem, który nie zapowiada się jakoś tak ostro, jest spotkanie z Aston Villą, ale to dopiero za miesiąc. Do tej pory Arsenal może wygrać, ale też przegrać każdy mecz i nie będzie to żadną niespodzianką. Nie zmieni to jednak niczego w funkcjonowaniu klubu. Zmiany mogą, ale wcale nie muszą, nastąpić dopiero po sezonie. W przyszłym sezonie możemy widzieć już zupełnie inny Arsenal i nie zapowiada się za bardzo, że te zmiany będą korzystne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz