czwartek, 2 lutego 2012

23 Gameweek Premier League


Gdyby ten blog był jak Ulica Sezamkowa, to mógłbym użyć zwrotu dzisiejszy wpis sponsorują rzuty karne. No ale nie jest. W Premier League za to jest remis między zespołami z Manchesteru. Po 54 punkty, tylko sześć bramek więcej po stronie Citizens sprawia, że są nad zespołem United. Porażka z Evertonem była trochę pechowa, trzeba to przyznać. Arbiter nie podyktował dwóch oczywistych moim zdaniem rzutów karnych, a to miało wpływ na rezultat. Manchester City nie grał jednak na swoim stałym poziomie. Winę za to wziął na siebie Roberto Mancini, ale to prosty zabieg ściągnięcia presji z piłkarzy. Oni są liderami od października poprzedniego roku. Inne zespoły traktują już inaczej ten zespół, a media oczekują samych wygranych. Dlatego liderowanie w tabeli nigdy nie jest łatwe. Trzy porażki w ostatnich 10 meczach to dużo, ale jeszcze nic nie jest przegrane w lidze.

Manchester United jest tuż tuż, ale to nic dziwnego, jak rywale sami popełniają takie błędy. Za te dwa karne udusiłbym chyba swoich piłkarzy na miejscu menadżera Stoke. Czerwone Diabły były osłabione brakiem jedenastu zawodników, a w bramce oglądaliśmy trzeciego bramkarza (przy okazji wyjaśniło się, że Tomasz Kuszczak jest bramkarzem numer cztery). Lepszej okazji na urwanie punktów chyba już nie będzie. Schody jednak dopiero czekają zespół United. Zaczynają się trudne mecze, a sąsiedzi mają już ten gorący okres za sobą. Zero punktów w dwóch następnych meczach jest możliwe, a wtedy mistrzostwa chyba już nie da się obronić. 
Nie uda się obronić też statusu zespołu z Premier League drużynie Wigan. Pięć punktów, a szósty z różnicy bramkowej to niby nic, ale mamy już luty. Dlatego taki dystans robi się wyzwaniem. Przede wszystkim nie ma kto strzelać bramek, a bez tego pozostanie w lidze wydaje się niemożliwe. Tym bardziej, że rywale nie chcą kapitulować.

Blackburn może i przegrywa z Newcastle, ale to był naprawdę dobry mecz. Duży pech prześladował jednak piłkarzy gospodarzy. Pierwszy gol rykoszet, bramkarz nie miał szans. Potem seria niewykorzystanych dobrych sytuacji i drugi cios, już w doliczonym czasie gry. Czasami nie da się niczego zrobić. Jednak można patrzeć optymistycznie w przyszłość. Wkrótce do składu powinni wrócić Yakubu i Chris Samba, a to będą poważne wzmocnienia. Kto wie czy nie przesądzą one o pozostaniu w lidze.

Wydaje się, że są już tylko cztery zespoły, które będą się bić o pozostanie w lidze. Tylko czas może to rozstrzygnąć, jednak oprócz Wigan, które ma już dużą stratę, źle wygląda też sytuacja Wolverhampton. 0-3 z Liverpoolem to fatalny wynik. Podobnie fatalnie wygląda gra defensywna zespołu. Muszą zacząć gromadzić punkty, ale patrząc w kalendarz spotkań nie widać meczu, w którym Wolves byliby faworytem. Dlatego niezadowolenie fanów jest zrozumiałe.

Następna kolejka już w sobotę i widzę, że będzie transmisja hitowo zapowiadającego się spotkania Arsenal – Blackburn. Dlaczego hitowo może ktoś spytać. Arsenal musi zabrać się do pracy i zacząć walczyć o jakieś miejsce dające europejskie puchary. Pisałem już dawno, że z obecnym menadżerem zespół czeka już tylko regres. Pytanie tylko jak duży. Blackburn natomiast nie może pozwolić sobie na stratę punktów. Raz już zszokowali ligę zdobywając Old Trafford. Czy uda im się też zdobyć Emirates? Czas pokaże.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz