niedziela, 18 grudnia 2011

Chesterfield 1 – 1 Walsall


0-1 Alex Nicholls 29’ (asysta Adam Chambers)

1-1 Jack Lester 90’

Ech. Do 90 minuty utrzymywał się wynik marzenie. Wynik na który Walsall nie zasługiwało do końca. W strzałach przewaga gospodarzy 19-7, w posiadaniu 60-40. A przecież to oni nie wygrali od jedenastu spotkań i zajmują ostatnie miejsce w tabeli. Walsall traci za dużo punktów w sytuacji, gdy pierwsze zdobywa bramkę. Nie potrafi utrzymać wyniku. To nie wróży dobrze dla klubu. Spadek wydaje się pewny. Jak mówią kibice na forum, jak nie w tym sezonie, to w następnym. Boję się jednak, że ten następny sezon jest właśnie teraz. Brakuje napastnika, a styl gry bardzo często preferowany przez zawodników (długa piłka z własnej formacji defensywy do napastników) czyni zespół praktycznie bezzębnym w ataku. To nie przypadek, że pod względem ilości zdobytych bramek zespół jest ostatni w lidze. Dlaczego więc udało się z Charltonem? Rywale zostawiali za dużo miejsca i czasu w swojej formacji defensywy, dlatego udało się coś zrobić. Inni rywale jednak tak nie zrobią. Dwa następne mecze na własnym boisku są absolutnie kluczowe, bo bezpieczne miejsca w tabeli odjeżdżają coraz wyraźniej. Siedemnaste Leyton Orient ma już siedem punktów przewagi nad Walsall, które otwiera strefę spadkową. Pomału robi się z tego przepaść. A pomysłów na jej zasypanie brak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz