środa, 31 sierpnia 2011

Dwa mecze Walsall


Zacznę od czegoś innego. Od pewnej refleksji, która dopadła mnie w sobotę i od tego czasu siedzi mi w głowie. Oczywiście mógłbym o tym nie pisać, ale Drogi Czytelniku, to jest podstawowe prawo blogera - pisze o tym, co on uważa za najwłaściwsze w tym momencie.

Tak więc kilkanaście lat temu śledzenie wyników meczów Walsall było, hmm, jakby to ująć, trudne. Nawet bardzo trudne. Jeśli drużyna Walsall grała w Championship, to była 236 strona Telegazety na TVP1. Gazety angielskie? Nie żartujmy sobie. Polskie gazety sportowe? One nie wspominały nawet o trzeciej lidze angielskiej. Internet? Gdzieś tam za wielką wodą, z brzęczącym modemem, który widziałem. W szkole na biurku nauczyciela z informatyki. No ale przewińmy do roku 2011. Jedno kliknięcie i mamy stronę BBC, gdzie jest relacja tekstowa z każdego meczu. Drugie kliknięcie i jest profil na Twitterze dziennikarza lokalnej gazety, który ćwierka podczas meczów (Nick Mashitter klik). Trzecie kliknięcie i jest nieoficjalne forum kibiców klubu, gdzie można przeczytać, jak fani odbierają dany mecz. W porównaniu do tego, co było te naście lat temu, to widać, jak bardzo świat się zmniejszył. Jednak docenienie tego jest bardzo trudną rzeczą. No ale taka jest natura człowieka, który rzadko kiedy cieszy się z małych rzeczy. A przecież Kto potrafi cieszyć się z małych rzeczy, mieszka w ogrodzie pełnym szczęśliwości, że pozwolę sobie zacytować Phila Bosmansa (kolekcja ciekawych cytatów klik). No dobrze, a teraz o meczach.

W sobotę liga. Jest zwycięstwo, chociaż były obawy po objęciu dwubramkowego prowadzenia, zwłaszcza jak na Twitterze przeczytałem, żeby Walsall nie zrobiło Sheff Utd znowu. Pierwsze 15-20 minut fatalne, ale potem zespół bardzo pewnie zmierzał po trzy punkty. Wyjazdowe zwycięstwo cieszy, podobnie jak zachowanie czystego konta. To drugie jest ważniejsze nawet, bo podstawowy bramkarz nie mógł wystąpić w meczu (poród dziecka). Po tej wygranej zespół jest na ósmym miejscu w tabeli.

Bournemouth 0 - 2 Walsall

0-1 Ryan Jarvis 15' (z karnego; Liam Feeney zagrał piłkę ręką po dośrodkowaniu Mata Sadlera)
0-2 Ryan Jarvis 75' (asysta Kevan Hurst)

Wtorkowy mecz w Johnstone Paint Trophy, a więc pucharze ligi dla zespołów nie grających w wysokich ligach, był troszeczkę bardziej nerwowy. Dwubramkowe prowadzenie znowu, ale potem gol samobójczy, a potem zmarnowany karny. Zrobiono więc wiele, żeby jednak odpaść. Na szczęście ta sztuka się nie udała ;). W bramce dalej David Grof (Jimmy Walker tym razem na ławce), najważniejsza jest jednak wygrana. To taki miły detal na zakończenie kalendarzowego lata.

Walsall 2 - 1 Shrewsbury

1-0 Ryan Jarvis 17'
2-0 Richard Taundry 35'
2-1 'nieszczęśliwy' gol samobójczy Andy Butler 48'
69' - niewykorzystany rzut karny; Jermaine Grandison faulował Alexa Nichollsa, a karnego przestrzelił Ryan Jarvis.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz