środa, 27 lipca 2011

Liteks Łowecz 1 - 2 Wisła Kraków

Bardzo podobał mi się ten mecz. Nie chodzi tylko o wynik, który jest jak wisienka na torcie. Chodzi o to, jak Wisła zagrała. To nic, że dała się wyszaleć gospodarzom i pozwalała im na kreowanie akcji zaczepnych. Nie padły z tego bramki. Dwa razy piłka zatrzymywała się na poprzeczce? To nie jest gol.

Oglądając ten mecz czułem się po prostu jak kibic zagranicznego zespołu. Wisła grała pewna swoich możliwości. Kontrująca skutecznie, kiedy się dało. Nie pozwalająca rywalowi na sfinalizowanie jego akcji. Gdyby piłkarze Wisły mieli lepsze umiejętności, to skończyłoby się wygraną kilkoma bramkami. W końcu piłka nie jest łyżwiarstwem figurowym, tu nie ma ocen za styl. Liczą się tylko zdobyte bramki, a krakowianie wracają do kraju z pewnym praktycznie awansem. Trudno mi sobie wyobrazić, żeby Liteks wygrał w Krakowie.

Widać wyraźnie, jaką pracę wykonał trener znający się na swojej pracy i dyrektor sportowy, który wie, kogo może ściągnąć do klubu. Nie wiem czy Wisła awansuje do Ligi Mistrzów, ale wiem, że zakończył się okres dążenia na ślepo po sukcesy. Teraz klub ma bardzo dobry i zgrany tandem ludzi odpowiedzialnych za wyniki sportowe. To musi przynieść sukcesy. Jeśli nie dziś, to na pewno jutro. Można chyba już trzymać kciuki, żeby piątego sierpnia los przydzielił Wiśle rywala, którego da się ograć.

Skrót, unikany, bo z literówkami, klik.

1 komentarz:

  1. Moze wreszcie zobaczymy polski klub w LM
    http://www.pilkaijejswiat.blogspot.com
    zajrzyj fajny blog.pozdro

    OdpowiedzUsuń