wtorek, 2 listopada 2010

10 Gameweek Premier League

Kolejka dwóch błędów, tak by się chciało powiedzieć. Chodzi rzecz jasna o mecz Manchesteru United z Tottenhamem i o błąd arbitra, oraz bramkarza, przy drugim golu dla gospodarzy. Błąd sędziego nie doprowadził do bramki dla Manchesteru. Błąd golkipera tak. Na miejscu menadżera Tottenhamu urwałbym chyba w szatni głowę Heurelho Gomesa. Jedna z podstawowych zasad na boisku to przecież nie ma gwizdka, nie ma faulu. W powtórkach było widać, że Nani zatrzymał piłkę ręką, ale mogli nie dostrzec tego sędziowie. Może dodatkowy arbiter za bramką pomógłby, ale ich na razie nie ma w Premier League. Nie rozumiem reakcji menadżera Tottenhamu, która jest niewspółmierna do tego, co się stało. Nawet jakby arbiter odgwizdał rzut wolny, to wciąż Tottenham był bramkę do tyłu. Zresztą skoro tak bardzo krytykujemy sędziego, a bronimy bramkarza, to nie utwierdzamy piłkarzy w przekonaniu, że nieważne co zepsują, to i tak winą zostanie obarczony ktoś inny? Tottenham grał dobrze, ale popełnił proste do uniknięcia błędy. Pierwszy gol nie wymagał przecież wiele, by mu zapobiec. Skoro Nemanja Vidic wędruje w pole karne, to nie po to, by zrywać w nim kwiatki. Tak trudno było ustalić, żeby pilnował go ktoś, kto nie zgubi Serba w tłoku? Drugi gol to moim zdaniem w stu procentach błąd Gomesa. Widział, że nie ma sygnalizacji o rzucie wolnym, dlatego powinien jak najszybciej zacząć grę. Arbiter rozkładał ręce, bo pewnie sam był zdziwiony, na co czeka bramkarz gości. Doczekał się w końcu drugiej bramki, która obciąża jego konto. Miał przecież całą wieczność na rozpoczęcie gry. Szkoda że mecz skończył się takimi kontrowersjami. Jedno jest pewne, lepszy zespół wygrał. Tottenham musi się jedynie zastanowić, dlaczego na to pozwolił.

Rozsypuje się za to zespół Manchesteru City. Oglądając mecz z Arsenalem doszedłem do wniosku, że ta drużyna niewiele osiągnie z Roberto Mancinim. Nie sądziłem jednak, że potwierdzenie tego wniosku nadejdzie tak szybko. Citizens zagrali bardzo słaby mecz, a gospodarzy nie podłamał rzut karny. Brakuje Carlosa Teveza, bo bez niego trudno mówić o dobrej grze. Brakuje też chyba lidera na boisku. Część zawodników traktuje grę w klubie jak prezent gwiazdkowy i są tylko cieniem tego, co potrafili kiedyś zaprezentować. Uporczywe trzymanie się trójki środkowych pomocników musiało prędzej czy później skończyć się porażkami. Jeśli dodamy do tego problemy z dyscypliną, o których donosi prasa, to raczej dość wyraźnie możemy stwierdzić jedną rzecz. Manchester City to nie drużyna, a grupa dobrze opłacanych, ale jednocześnie rozkapryszonych solistów. To musiało kiedyś eksplodować. Czy zmiecie to menadżera klubu z zajmowanej pozycji? Nie wiem. Jednak każda nieprzemyślana decyzja może skończyć sen o potędze, zanim ten się jeszcze zaczął.

Na koniec dwa słowa o zespołach, które dzielnie walczyły, ale zeszły z boiska pokonane. West Ham bronił się dzielnie przez 88 minut. Tylko wtedy do siatki trafił Alex Song i cały bardzo dobry występ poszedł się przejść. Piłka nożna czasami jest piękna, ale jednocześnie okrutna. Okrucieństwa doświadczyli teraz piłkarze Młotów, ale mam nadzieję, że nikt nie zwolni Avrama Granta. Widać pracę, którą wykonuje i zespół prędzej czy później odbije się od dna tabeli. Tylko żeby właściciele byli cierpliwi.

Drugą drużyna, która stoczyła heroiczny, ale przegrany bój, jest West Bromwich Albion. Pierwsza kartka, pomarańczowa w mojej opinii (czyli że arbiter mógł ją pokazać, ale nie musiał; nie jest to zarzut, po prostu takie są przepisy i dopuszcza się ocenę danego zdarzenia przez sędziego; część arbitrów pokazałaby czerwień, część żółtą kartkę) jeszcze nie zmieniała tak bardzo losów meczu. Gra z przewagą jednego zawodnika nie zawsze kończy się wygraną. Brakuje jednak słów żeby określić to, co zrobił Gonzalo Jara. Zawodnik po prostu wyłączył myślenie i czerwona kartka była oczywistością. Goście ostatecznie przegrali mecz, ale porażka jedną bramką i zdobycie gola honorowego można i należy traktować jak sukces.

Terminarz: Strona BBC
Skróty 101GreatGoals oraz FootyTube

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz