sobota, 2 października 2010

Walsall 0-1 Yeovil

Kiedy przyjeżdża zespół mający taki bilans w lidze (jeden punkt zdobyty na wyjazdach, cztery porażki, minus siedem w bramkach), nie można takiego meczu nie wygrać. Lepszej okazji na przełamanie się nie będzie. W skrócie, bo szkoda słów. Jeśli zespół praktycznie nie umie zachować czystego konta (raz na dziesięć spotkań), zdobywa niewiele bramek (średnia to zawrotny jeden gol na mecz), a w ostatnich meczach potrafi zdobyć tylko punkt, mimo iż trójka rywali była po prostu słaba, to na kogo spada odpowiedzialność? Na menadżera zespołu. W tym momencie Walsall jest na ostatnim miejscu w tabeli i ma trzy punkty straty do bezpiecznego miejsca. Nie jestem zwolennikiem szybkich zmian trenerów, bo uważam, że to destabilizuje klub. Jednak w tym przypadku trzeba działać szybko i zmienić menadżera. Na razie jest jeszcze co ratować. Za miesiąc może już nie być nikogo, dla kogo warto byłoby uratować klub. Od początku sezonu zniknął już tysiąc kibiców. Kolejny miesiąc słabych wyników może wyludnić trybuny do ostatniego miejsca. Nie wiem, co się wtedy stanie z klubem. Zdaję sobie sprawę, że Walsall nigdy nie było i nie jest zespołem walczącym o jakieś trofea. Teraz jednak obawiam się, czy klub w ogóle to przetrwa.

0-1 Adam Virgo 70'

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz