wtorek, 24 sierpnia 2010

Holenderski eksperyment krakowski

Nie spodziewałem się, że tak szybko doczekam takiej sytuacji. Po, powiedzmy sobie szczerze przedwczesnym zwolnieniu Macieja Skorży i zatrudnieniu Henryka Kasperczaka, braku tytułu i porażkach w meczach z egzotyczną dla nas drużyną z Azerbejdżanu, Wisła Kraków chyba wybrała wreszcie profesjonalnie. Nowy trener nie ma znanego nazwiska. Nie ma większych sukcesów na koncie. Oznacza to jednak, że Robert Maaskant będzie pracował w Polsce na swoją sławę. I na pewno da z siebie wszystko. Ja liczę że to się uda. Dlaczego? Bo to pokaże ile są tak faktycznie warte te wszystkie szkolenia organizowane przez PZPN. Jedną z wad polskiej piłki jest to, że nie potrafimy wyedukować szkoleniowców. Nie chodzi tu o przygotowanie fizyczne, bo za to może odpowiadać specjalny trener, ale o taktykę. Taktyka nie polega na rzucaniu się na przeciwnika na hurra. W silnych ligach jest to właśnie ta różnica powodująca, dlaczego lepszy na papierze zespół przegrał.
Oczywiście Roberta Maaskanta czeka wiele wyzwań. Nie mówię tu tylko o poradzeniu sobie z polskim piekiełkiem. Przekonać do siebie piłkarzy, przekonać dziennikarzy, przekonać kibiców to będą wyzwania. Zastanawiam się jak głębokie są zmiany w sztabie szkoleniowym Wisły. W końcu nie wiem czy ważniejszą nie jest nowy dyrektor sportowy. Stan Valckx na razie wzbudza ciekawość imionami jakie ma. Jednak nie to świadczy o kompetencjach na stanowisku dyrektora sportowego klubu. Praca w PSV tak. Jak na Polskę to fachowiec jakiego jeszcze nie było. Po prostu obaj Holendrzy mogą wnieść wiele dobrego do polskiej ligi.
Problemem jednak będzie cierpliwość właściciela Wisły. Trudno oczekiwać, że dobry klub zrobi się pstryknięciem palców. Ostatnie lata były powolnym, ale jednak konsekwentnym upadkiem Wisły Kraków. Stawianiem na szkoleniowców, którzy nie sprawdzali się w takim klubie. Kupowaniem piłkarzy, którzy przegrywali ze zdrowiem. Spodziewam się tutaj pierwszego konfliktu, bo jeśli klub po kilku miesiącach znów ustąpi przed piłkarzami i zwolni holenderskiego trenera, to wtedy chyba już nic nie przywróci Wiśle dawnego blasku. Tylko że piłkarze nie mają za bardzo komu się poskarżyć, jak treningi będą wymagające. To daje nadzieję, że będzie w końcu polski zespół w Lidze Mistrzów. Nie udało się Lechowi, mimo że szansa była duża. Może za rok uda się Wiśle. Co prawda jeszcze daleka droga do tego, ale pozostaje wierzyć.