środa, 17 marca 2010

Sezon wykopków

Normalnie wykopki mają miejsce jesienią. W polskiej ekstraklasie musi być jednak inaczej i wykopki były na samym początku rundy wiosennej. Wykopano, to znaczy zwolniono z pracy dwóch trenerów czołowych klubów w Polsce. Klubów, które zajmowały miejsca pierwsze i drugie w ligowej tabeli (Lech awansował na pozycję wicelidera dopiero po tej kolejce). Nie wiem jak można traktować poważnie polską piłkę, skoro zwalnia się szkoleniowców tak szybko. Legia i trener Jan Urban to mimo wszystko inna historia. Widać było, że zespół z tym trenerem doszedł do ściany, a szkoleniowiec nie potrafi jej sforsować. Legia jest wysoko w tabeli, ale to nie dziwi jak się ma takie zaplecze finansowe. Brakowało jednak impulsu, wstrząsu, który pozwoliłby ten zastój przełamać. Komentarze po meczu z Odrą, gdzie według trenera winni porażki byli kibice, bo wywierali presję na piłkarzach pokazały, że pewna koncepcja się wypaliła. Skoro szkoleniowiec uważa, że błędów w przygotowaniach nie popełnił, a klub zdobywa tylko trzy punkty na dziewięć możliwych (i to jeszcze cudem, bo tak trzeba nazwać mecz z Cracovią), to wydaje się, że ktoś tu się myli. Z całym szacunkiem dla Odry i Polonii Bytom, Legia powinna takich rywali odprawiać z bagażem kilku bramek. Owszem, forma mogła być szykowana na późniejszy okres, no ale czy to tak trudno przygotować zespół do gry na 100 procent po przerwie trwającej dwa i pół miesiąca? Jakoś na świecie to potrafią zrobić i ewentualne pomyłki dotyczą co najwyżej jednego meczu. Legia zagrała jednak już trzy razy w lidze i poprawę trudno dostrzec. Nic więc dziwnego, że właścicielom klubu skończyła się cierpliwość. Nie wiem jednak, czy ważniejszą zmianą nie jest ta dotycząca stanowiska dyrektora sportowego. Mirosław Trzeciak raczej nie zostanie zapamiętany z powodu sukcesów jakie miał. Szukanie graczy najpierw w Warszawie, potem na Mazowszu, w Polsce i dopiero po tym na świecie doprowadziło do tego, że obecnie największa gwiazda ligi gra w Poznaniu. Mimo tego, że urodził się w Warszawie, ba był nawet w drugim zespole Legii. Moim zdaniem trudno o lepszą laurkę dyrektora sportowego. Marek Jóźwiak raczej nie musi się wiele starać, by efekty jego pracy były lepsze. Jest także nowy trener i tu się pojawiają pytania. Legii nie stać na zagranicznego szkoleniowca, nieskalanego kontaktem z polską myślą szkoleniową, który potrafi przygotować zespół do meczów ligowych? W końcu Legii brakuje moim zdaniem trenera, który po prostu weźmie za pysk graczy kolokwialnie mówiąc, narzuci im system taktyczny i przygotuje porządnie zespół do dwóch połówek sezonu. Można uznać, że Stefan Białas jest trenerem prawie zagranicznym, w końcu mówił o zdobyciu Pucharu Francji, ale jeśli klub chciał mieć trenera Polaka, związanego w jakiś sposób z Legią, to dlaczego nie przekonano Pawła Janasa? Nieważne jaki ma kontrakt w Łodzi, trzeba go było po prostu przekonać i tyle. Trudno mi sobie wyobrazić poważniejsze sukcesy warszawskiego klubu. Na pewno dla tych osób Legia to coś więcej niż tylko kolejny klub, ale to raczej za mało. Chociaż może Stefan Białas sforsuje mur, przed którym praktycznie trzy sezony tkwi warszawski klub.

Zmiana szkoleniowca Wisła Kraków i tak spycha w cień Legię. Zwolniono Macieja Skorżę. Uważany za jednego z najzdolniejszych trenerów młodego pokolenia, odnoszący sukcesy z Wisłą, miał jednak pewną plamę w życiorysie. Levadia, a raczej kłopot w przygotowaniu piłkarzy do rundy, tak żeby już od pierwszego meczu grali dobrze. Jednak nazwisko jego zastępcy to prawdziwa bomba. Podejrzewam, że raczej nikt się nie spodziewał Henryka Kasperczaka. Tylko że Wisła może się na tej zmianie po prostu przejechać. Trener Kasperczak ma w Krakowie olbrzymi kredyt zaufania. Wszyscy chyba pamiętają spotkania z Schalke, Parmą czy Lazio. Niewielu mecz z Valerengą czy Dinamo Tbilisi. Jednak tamta Wisła, a Wisła z tego roku to dwie zupełnie inne drużyny. Nie ma już Macieja Żurawskiego, Kamila Kosowskiego, Mirosława Szymkowiaka, Kalu Uche i wielu innych. Wtedy Wisła była hegemonem w kraju, teraz straciła bardzo wiele na rzecz Lecha i Legii. Wtedy wybijała się poziomem z polskiej ligi, teraz jest mniej więcej w tym samym miejscu, co te zespoły. Osoba trenera to inna historia. Z reprezentacją Senegalu nie wyszło. Z Górnikiem Zabrze to już nie wyszło do sześcianu. Ciekawe czy Wisła nauczyła się, żeby ten trener nie decydował o transferach. Można powiedzieć wiele słów na temat zakupów do Wisły, czy do Górnika, ale uznanie ich za udane to nadużycie. Nadzieja dla Wisły w tym, że trener musi coś udowodnić i zmazać to co się stało w Zabrzu, wyniki więc pewnie będą lepsze. Tylko że walka o tytuł to mogą być za wysokie progi. Brak tytułu może oznaczać kolejną porażkę i w ten sposób z legendy zostanie tylko postument. Tutaj ryzykują obie strony, ale bez ryzyka nie ma wyników czasami. Nie zmienia to jednak faktu, że Wisła moim zdaniem popełniła błąd. Ten zespół zacznie grać lepiej. Ostateczna weryfikacja będzie na koniec sezonu, ale teraz już wiemy że brak mistrzostwa oznacza porażkę. Dodano tylko presji piłkarzom.

Reasumując rywalizacja o tytuł zapowiada się bardzo ciekawie. Pozostaje mieć nadzieję, że jej zwycięzca przedrze się do Ligi Mistrzów. Nieważne kto nim będzie. Reszta nie ma znaczenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz