niedziela, 28 lutego 2010

28 Gameweek Premier League

Cała ta kolejka jest w cieniu tego, co wydarzyło się na Britannia Stadium w 66 minucie. Nie dziwię się dlaczego Ryan Shawcross zobaczył czerwoną kartkę. Chociaż bardziej mam wrażenie, że to było w celu jego ochrony na boisku. Sam faul nie był niczym szczególnym. Zwykła walka o piłkę, która zakończyła się poważną kontuzję Aarona Ramseya. Nie doszukiwałbym się tutaj czegoś szczególnie złośliwego. Podejrzewam, że w 99 przypadkach na sto nic by z tego nie było. Przypomina się od razu kontuzja Eduardo. Pozostaje mieć nadzieję, ze młody pomocnik Kanonierów wróci do gry. Sam mecz pokazał że wciąż są zespoły które dają się nabrać na numer z Delapem. Na początku sezonu Rory Delap zasłynął bardzo dalekimi i mocnymi wrzutami piłki z autu. Wydawało mi się iż to już przeszłość i nikt nie da się tym zaskoczyć. Arsenal pokazał, że jednak można. Potem odwrócił losy meczu, ale jakoś dalej nie sądzę, że ta drużyna może walczyć o tytuł.
No właśnie walka o tytuł. Jeszcze niedawno wydawało się, że Chelsea jest w niej poważnym faworytem. No a potem zaczęła się Terrygate. Co to dużo o tym mówić, John Terry po prostu bardzo przegiął. Terry jako zawodnik wiele razy pokazywał swoją klasę, jako człowiek poza boiskiem zdecydowanie mu to nie wyszło. Mecz z Manchesterem City zaczął się od sytuacji rzadko oglądanej na piłkarskich boiskach. Wayne Bridge nie podał ręki Terremu, no a potem zaczął się mecz. Przez pierwsze 45 minut sytuacja rozwijała się dobrze dla Chelsea. Potem do akcji wkroczył Carlos Tevez. Swoje dołożyli gracze Chelsea (dwie czerwone kartki) no i sensacja stała się faktem. Tak się zastanawiam czy to co zrobił John Terry już rozwaliło szatnię drużyny, czy jeszcze nie. Ten mecz moim zdaniem pokazał, że Chelsea trudno będzie wrócić na to samo miejsce gdzie była wcześniej. No i pozostaje pytanie co zrobić z kapitanem. Kapitanem który tak łatwo rozbił swoją legendę. Carlo Ancelotti ma o czym myśleć.
Potknięcia Chelsea nie wykorzystał Manchester United. Dlaczego? Z prostego powodu, finał Pucharu Ligi. W nim zespół Manchesteru poniósł straty (kontuzja Michaela Owena), ale na końcu okazał się zwycięski. Wydawało się, że Aston Villa nie mogła zacząć lepiej. Rzut karny w piątej minucie dał jej prowadzenie. Rywale jednak szybko wyrównali, a w drugiej połowie Wayne Rooney, zastępujący Owena, ustalił wynik meczu. Obie drużyny miały swoje szanse, ale wydaje się że jedna drużyna była po prostu pewniejsza w tym co robi na boisku. Tak więc pierwsze trofeum sezonu dla zespołu Manchesteru United, w bramce którego stał Tomasz Kuszczak.
Krystalizuje się też grupa spadkowa. Portsmouth się tam znajdzie głównie z powodu problemów finansowych. Kibicom pozostaje mieć nadzieję, że to pozwoli wyzwolić się klubowi z pułapki długów i wrócić mocniejszym. Burnley natomiast jest po prostu słabym zespołem. Skoro nawet menadżer zdecydował się opuścić ten statek i przejść do konkurencji, to trudno liczyć na cud. Pozostaje kwestia trzeciego spadkowicza. West Ham też ma problemy finansowe, ale powinien sobie poradzić. Sunderland, Bolton i Wigan to w miarę podobne zespoły. Są w nich gracze którzy pozwalają przypuszczać, że te kluby się utrzymają. Wychodzi więc na to, że spadnie ktoś z dwójki Wolverhampton - Hull, ale walka między nimi może być bardzo zacięta i trwać do ostatniej kolejki.

Skróty 101GreatGoals oraz FootyTube

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz