poniedziałek, 14 grudnia 2009

16 Gameweek Premier League 2009

Co prawda smaczkiem tej kolejki było spotkanie Liverpoolu z Arsenalem, ale reszta meczów przyniosła same niespodzianki. Trudno inaczej nazwać wyniki z tych spotkań. Rzadko mi się zdarza, żeby w grze I Know The Score trafić tylko jeden wynik w kolejce.
Chelsea na przykład zremisowała z Evertonem, tracąc trzy bramki. Jak strzelić bramkę Chelsea? Bardzo łatwo, wystarczy wrzucić piłkę w ich pole karne i poczekać, aż padnie gol. Pierwszy? Samobójcze trafienie Petra Cecha. Drugi? John Terry we mgle. Trzeci? Asysta Didiera Drogby. Nie wiem co się stało, ale londyńczycy w defensywie grali fatalnie, tak jakby widzieli się pierwszy raz na boisku. Gdyby nie postawa Drogby pod bramką rywali, to nie byłoby zwycięstwa. Czyżby Chelsea straciła na chwilę oddech? Wcale nie trzeba było do tego Pucharu Narodów Afryki, a to powinno zaalarmować trenera.
Byłem przekonany, że Manchester United wykorzysta to potknięcie i zrówna się punktami na szczycie tabeli. Teoretycznie wydawało się, że Aston Villa to wymarzony przeciwnik. Nic z tego. Goście bardzo mądrze grali w defensywie. Każdy zawodnik dał z siebie ponad 100%. Gospodarze liczyli raczej na to, że mecz wygra się sam. No ale tak nie jest. Występ Tomasza Kuszczaka? Można mieć do niego pewne pretensje przy bramce. Został złapany w połowie drogi, inną kwestią jest to, czy gdyby został na linii bramkowej, to wynik tej akcji byłby inny. Moim zdaniem nie, więc zachowanie Polaka nie miało aż tak wielkiego wpływu. Defensywa moim zdaniem ponosi więcej odpowiedzialności za to co się stało. Pytanie tylko czy na jej postawę wpływ miały kontuzje, czy Kuszczak za plecami. Szkoda byłoby, żeby te dobre występy polskiego bramkarza w poprzednich meczach i ta cieszynka zostały zmarnowane w takim meczu. Meczu, który tak właściwie nikomu nie wyszedł w zespole United. Trudno wskazać gracza, który zagrał dobrze. Nawet Wayne Rooney głównie biegał, a to miało bardzo mały efekt. Owszem trafił w poprzeczkę, ale zapamięta się raczej próbę wymuszenia rzutu karnego.
Tak właściwie w tym całym pogromie zespołów z czołówki bardzo dobrze wypadł zespół Birmingham. Jak dobrze liczę to było czwarte kolejne zwycięstwo w lidze. To nic, że trzy były skromne. Liczą się punkty, bo trzeba walczyć o utrzymanie się. Tak ogólnie mówiąc to była bardzo dobra kolejka dla zespołów z West Midlands. Poza Walsall, ale to inna historia. Najbardziej jednak zszokował zespół Wolverhampton wygrywając na White Hart Lane. Szybko strzelona bramka ustaliła przebieg wydarzeń na boisku, bo goście mogli skoncentrować się na defensywie. Co z tego, że gospodarze mieli przewagę w posiadaniu piłki, jak im bliżej bramki gości, tym gorzej. Pomyśleć że niedawno Spurs strzelili dziewięć bramek w jednym spotkaniu, a teraz zero. Czyżby to był ten słabszy mecz? Jeśli tak, to podobny mieli praktycznie wszyscy rywale w lidze.
No a o meczu Liverpoolu z Arsenalem nie chciałbym pisać. Mam dziwne wrażenie, że to będzie para przegranych w tym sezonie. Zwłaszcza Liverpool, który moim zdaniem zmierza w niedobrą stronę. Mam takie wrażenie, że pomysły Rafy Beniteza się skończyły i ten trener już niczego nie wymyśli. Zobaczymy czy kolejka w środku tygodnia coś nam wyjaśni w tej kwestii.

Skróty 101GreatGoals oraz FootyTube

1 komentarz:

  1. ogólnie oglądałem tylko skróty kilku spotkań z tej kolejki, ale ciekawym spotkaniem było to między wigan i stoke... piękny gol zza połowy i obroniony karny (którego w ogóle nie powinno być) w 90 minucie... ten mecz przyniósł sporo emocji

    OdpowiedzUsuń