poniedziałek, 26 października 2009

10 Gameweek Premier League 2009

W meczu meczów wygrał Liverpool. Ich rywal, zespół Manchesteru United, zagrał słabo, by nie powiedzieć bardzo słabo. Nie wiem czy zdecydowała postawa gospodarzy, czy jednak takie były założenia na ten mecz, ale Manchester United grał po prostu źle. Kłopot polegał na tym, że na tak dysponowanego Fernando Torresa nie było mocnych. Patrząc na tę bramkę można dojść do wniosku iż to łatwe zagranie, że każdy potrafiłby to zrobić. Jednak nie każdy, a ta bramka ociera się o najwyższe poziomy, jakie może osiągnąć piłkarz. Potem goście atakowali, ale Liverpool nie wypuścił z rąk wygranej. Mam nadzieję, że ten mecz i bramka będzie przełomem w karierze Davida N'Goga. W necie można było znaleźć tak wiele negatywnych komentarzy o tym piłkarzu, że taki potężny zastrzyk dobrej energii może mu tylko pomóc. A co może pomóc Manchesterowi United? Piłkarze muszą zdać sobie sprawę, że nie ma już Cristiano Ronaldo, a Antonio Valencia to jeszcze nieoszlifowany diament. Co prawda miał szansę żeby może nawet przechylić losy meczu (strzał w poprzeczkę), ale w każdym praktycznie spotkaniu widać, że to nie jest Portugalczyk. Może kiedyś będzie pełnił podobną rolę, ale na pewno nie teraz.
Wynik tego meczu prawdopodobnie najbardziej ucieszył Chelsea. Strzelenie pięciu bramek zespołowi Blackburn nie będzie zdarzać się często. Sam Allardyce konstruuje drużyny, którym przede wszystkim trudno strzelić gola, a tutaj padło ich pięć. Londyńczycy pokazali w tym spotkaniu niesamowity potencjał ofensywny, godny mistrzowskiego tytułu. Zdaję sobie sprawę, ze do końca sezonu jeszcze wiele kolejek, ale z Chelsea w takiej dyspozycji trudno będzie się równać. Joe Cole wracający po kontuzji to kolejny atat klubu.
Impet wytraca za to zespół Manchesteru City. Trzy remisy z rzędu oznaczają stratę sześciu punktów. Sezon zaczęli bardzo dobrze, wygrywając pięć z sześciu spotkań, a w derbowej porażce pokazali dobry futbol. Tak myślałem, że może stać ich na walkę o tytuł nawet, ale następne kolejki zweryfikowały ich plany. Ciekawe kiedy Mark Hughes pozbiera swoich piłkarzy na tyle, żeby znowu zaczęli wygrywać w lidze. W końcu przeciwników w ostatnich meczach trudno zaliczyć do najsilniejszych. Za to walka o pierwszą czwórkę będzie bardzo zacięta.
Przegrał Tottenham, na własnym boisku ze Stoke. Może paraliżuje zawodników szansa na osiągnięcie sukcesu? W końcu groziła nawet pozycja lidera. Ewentualnie kontuzje i karencje graczy spowodowały, że Spurs nie są jednak tak silni. W końcu ze Stoke powinni wygrać spokojnie, grając nawet na wpół rezerwowym składem. Tak się jednak nie stało. Harry Redknapp ma nad czym myśleć. Przede wszystkim zdiagnozować, co zawiodło.
W meczu Birmingham City zaistniał Scott Dann, strzelając bramkę samobójczą. Myślę, że raczej nikt nie będzie miał do niego poważniejszych pretensji, bo chciał zapobiec utracie bramki (piłka chyba zmierzała do siatki), a zespół wygrał spotkanie.
Piłka nożna zaczyna przegrywać ze świńską grypą. Najpierw odwołane spotkanie we Francji, a teraz w mediach są doniesienia, że tą samą chorobę złapało trzech graczy Blackburn. Kto wie, jak się rozwinie ta sytuacja. Jedno jest pewne, spotkanie nie może zostać odwołane z powodu wybuchu epidemii jakiejś choroby w danym zespole.

Skróty 101GreatGoals oraz FootyTube

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz