piątek, 28 sierpnia 2009

Polska przygoda z pucharami

Po raz kolejny okazało się, że polska piłka klubowa zrobiła olbrzymi krok do przodu. Osiągnęliśmy korzystny bilans meczów, wygrywając aż siedem z nich, remisując trzy i przegrywając zaledwie sześć. Podbudowani tak korzystnymi wynikami i organizacją finałów EURO 2012 wydaje się oczywiste, że polską piłkę czeka świetlana przyszłość. Pod mądrym kierownictwem PZPN rzecz jasna.
Żarty żartami, ale wyznacznikiem siły danej ligi są występy drużyn w europejskich pucharach. Możemy się co prawda pocieszać, że poziom ligi krajowej się wyrównał (co oznacza że poleciał w dół), ale nie da się ukryć że polska liga znaczy coraz mniej na futbolowej mapie Europy. Tak więc niech nie dziwi nas to, że za czołowego napastnika naszej ligi nikt nie chce zapłacić wielkich pieniędzy, a obrońcę Szachtara Donieck, Dmytro Czyhrynskiego, Barcelona kupuje za 25 milionów euro.

Legia Warszawa 3 punkty do rankingu
(dwa zwycięstwa, dwa remisy i zero porażek w kwalifikacjach do Ligi Europejskiej)
FC Olimpi Rustavi 3-0 i 1-0
Brøndby IF 1-1 i 2-2

Polonia Warszawa 3 punkty do rankingu
(trzy zwycięstwa, zero remisów i trzy porażki w kwalifikacjach do Ligi Europejskiej)
FK Budućnost Podgorica 2-0 i 0-1
AC Juvenes-Dogana 1-0 i 4-0
NAC Breda 0-1 i 1-3

Lech Poznań 2 punkty do rankingu
(dwa zwycięstwa, zero remisów, dwie porażki w kwalifikacjach do Ligi Europejskiej)
Fredrikstad FK 6-1 i 1-2
Club Brugge KV 1-0 i 0-1 (porażka w rzutach karnych 3-4)

Wisła Kraków 0,5 punktu do rankingu
(zero zwycięstw, jeden remis i jedna porażka w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów)
Levadia Tallin 1-1 i 0-1

Największe rozczarowanie to rzecz jasna mecze krakowskiej drużyny, bo wydaje się że droga do tego futbolowego raju, jakim są rozgrywki fazy grupowej Ligi Mistrzów, chyba nigdy nie była tak krótka i stosunkowo prosta. No ale stało się i nieważne, czy Wisła zlekceważyła przeciwnika, czy wykorzystał on swoje całe szczęście na ten sezon, Biała Gwiazda poległa jeszcze na starcie. A o reszcie drużyn lepiej nie mówić. Legia wypadła najkorzystniej w statystykach, ale jak wiadomo są kłamstwa, okropne kłamstwa i statystyki. Dodatkowo trudno z nich wyciągnąć prawdziwy wniosek na temat siły zespołu. W pucharach było teoretycznie dobrze. W lidze jest fatalnie (pięć punktów stracone w dwóch ostatnich meczach). Polonia Warszawa to zupełnie inna historia, bo zapowiadana zmiana trenera i wiszący nad głową szkoleniowca topór na pewno nie pomagały. Piłka nożna to nie gra komputerowa i nie ma sukcesu instant. Wszystko zależy od pracy i cierpliwości całego klubu. Z Lechem związane były chyba największe nadzieje, ale jak pokazały mecz z Club Brugge to poprzedni sezon był tym optymalnym. W tym Lech nie miał za wiele do powiedzenia walcząc z solidną, ale mimo wszystko dość przeciętną drużyną z Belgii. Owszem, były dziwne decyzje sędziego, ale Lech powinien awansować niezależnie od tego. Tak się jednak nie stało. Przyczyny? Powiedziałbym, że sprzedano nie tego gracza, co trzeba. Dodatkowo szczerość trenera, że zespół nie ćwiczył rzutów karnych. Chyba jednak się nie znam na piłce, bo na miejscu trenera organizowałbym specjalne, dodatkowe sesje wykonywania tego stałego fragmentu gry. W końcu lepiej ćwiczyć coś, co się może nie przydać (zwłaszcza gdy chodzi o awans w pucharach), niż zostać przez to zaskoczonym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz