czwartek, 7 maja 2009

Liga Mistrzów (X) 2009

Barcelona - Chelsea
0-0 i 1-1 awans Barcelona

Za szybko. Za szybko Chelsea zobaczyła siebie w finale. Gdy w 9 minucie fantastycznego gola zdobył Michael Essien wydawało się, że to początek wielkiego meczu. Barcelona musiała wtedy zdobyć bramkę. Jednak Chelsea oddała praktycznie piłkę rywalowi i powiedziała sprawdzam. Sprawdzam czy jesteście w stanie wymyślić coś na naszą formację defensywną. Gdy przez cały mecz rywal oddaje tylko jeden celny strzał na bramkę Petra Cecha, to naprawdę trudno było przypuszczać, że Katalończycy coś osiągną. A jednak dokonali tego.

Osobna kwestia to arbiter i jego błędy. Tyle pomyłek na takim poziomie. Trudno w to po prostu uwierzyć. Już UEFA zakazała sędziemu rozmów z prasą na temat tego meczu, ale to nic dziwnego, bo co może powiedzieć Tom Henning Ovrebo. Dwa rzuty karne dla Chelsea i czerwona kartka dla Erica Abidala to najpoważniejsze błędy. Nie mam pojęcia jakim cudem mogło dojść do takich wydarzeń.

Przyszłość Chelsea? To kolejny klub który doszedł do kresu pewnej drogi. Następny menadżer, niezależnie od tego kto nim będzie, musi przebudować skład. Sprzedać, oddać z klubu kilku zawodników. Didier Drogba wydaje się pierwszym kandydatem. Rok temu czerwona kartka w finale i nie mógł strzelać jedenastek. W tym meczu gdy nie wykorzystał świetnej akcji chyba Nicolasa Anelki, pomyślałem sobie to się musi zemścić. No i się zemściło.

Pytanie tylko czy Roman Abramowicz wciąż kocha swój klub tak samo, jak kilka sezonów temu. I czy ma środki finansowe do tego, by kupić piłkarzy. Chelsea musi w najbliższym czasie wymienić wielu zawodników, bo ciągle była budowana na teraz, a nie na jutro. Co prawda są rezerwy, ale kto z nich przebił się do pierwszego składu.

Manchester United - Arsenal
1-0 i 3-1 awans Manchester United

Osiem minut. Tyle trwały nadzieje Kanonierów na osiągnięcie korzystnego rezultatu. Kieran Gibbs potknął się, nie przeszkodził Ji-Sung Parkowi i było 0-1. Trzy minuty później Manuel Almunia zlekceważył strzał Cristiano Ronaldo z rzutu wolnego i było już 0-2. Wszystkie zapowiedzi, że to będzie mecz w którym wygra Arsenal, rozwiały się. Śledziłem relację na BBC i widziałem odliczanie, ile bramek da awans Kanonierom. Tylko kłopot w tym, że Arsenal nie za bardzo mógł przedrzeć się pod bramkę rywala. Gdy po godzinie gry Manchester United przeprowadził fantastyczny kontratak i Ronaldo zdobył trzecią bramkę w tym meczu, to już nic nie mogło odebrać awansu Czerwonym Diabłom. Była jeszcze czerwona kartka i rzut karny dla Arsenalu, ale moim zdaniem arbiter się pomylił. Darren Fletcher trafił w piłkę. Fakt że robił to w dość akrobatyczny sposób, ale tu nie było nawet faulu, nie mówiąc o czerwonej kartce. Tylko że to pokazuje, jak walczy się w piłce na tak wysokim poziomie. Manchester United prowadził czterema bramkami i miał przewagę bramek zdobytych na boisku rywala. Jednak Fletcher zrobił wszystko, żeby Arsenal nie zdobył bramki. Nie patrzył w tym momencie na wynik i na to, jakie mogą być konsekwencje jego wejścia.

Najważniejsze pytanie po tym meczu to przyszłość Arsene Wengera. Wszyscy chyba się zgodzą, że potrafi fantastycznie szkolić młodych zawodników. Jednak prowadzenie seniorskiego zespołu chyba go przerasta. To nie jest przypadek, że Arsenal ostatnie trofeum zdobył w 2005 roku. Tylko że wtedy w finale FA Cup grali doświadczeni zawodnicy. Teraz grały dzieci z mężczyznami.

Kiedy finał Ligi Mistrzów?
27 maja Barcelona 20:45 Man. United

Skróty: klik i klik.

2 komentarze:

  1. Przeciez Fletcher a nie Carrick dostal czerwona kartke...

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za zwrócenie uwagi, już poprawiłem. Zawodnicy mi się pomylili po prostu, bo opis pasuje.

    OdpowiedzUsuń