poniedziałek, 18 maja 2009

28 kolejka Ekstraklasy 2009

Walka o tytuł wkracza w decydującą fazę. Na finiszu ligi najlepiej prezentuje się Wisła Kraków, która bardzo wyraźnie rozbiła ŁKS w Łodzi. Czasami widać, jak ważny jest pierwszy gol w danym spotkaniu. Tutaj stracili go łodzianie i nie pozbierali się do końca meczu. Teraz wszystko zależy od meczu w Gdańsku z Lechią. Jeśli tam Wisła wygra, to praktycznie będzie miała jedną rękę na pucharze za zdobycie mistrzostwa Polski. Lech wyszedł już chyba z tego dołka w którym był, ale to nastąpiło za późno. Mając taki skład i takie możliwości, poznańska drużyna już powinna wywalczyć tytuł. Wydaje się że jest wszystko, poczynając od linii obrony, przez pomoc, na napastnikach kończąc. Jednak czegoś brakuje, czego najlepszym dowodem jest strata tego punktu do Wisły i brak możliwości rozdawania kart w końcówce sezonu.

Wygrała także Legia, przełamując ewentualną niemoc spowodowaną kontuzją Chinyamy. Bardzo dobrze wypadł Adrian Paluchowski, strzelając dwie ładne bramki. Ciekawe czy zrobi większą karierę niż Robert Lewandowski z Lecha. Legia ma bardzo ciekawie zapowiadający się skład, w którym są młodzi piłkarze. Jak trener Jan Urban dostanie czas i w spokoju będzie mógł wprowadzać tych młodych zawodników do pierwszej drużyny, to Legia za kilka sezonów może być wielka. Tylko że dla takiego klubu liczą się sukcesy na dziś, a nie ich obietnica na jutro.

Na dole tabeli do walki zrywają się potencjalni spadkowicze. Kluczowe będzie spotkanie w następnej kolejce, kiedy Cracovia zagra z Górnikiem Zabrze, ale na razie obie te drużyny wygrały. Bełchatowianie chyba się wypalili po tej dobrej serii wyników, natomiast Cracovia musi pamiętać, że z tych trzech meczów do końca sezonu, to było akurat najłatwiejsze. Górnik natomiast "zasłynął" wydarzeniami pozaboiskowymi. Ja rozumiem, że kibice czasami mają dość słabej postawy swoich piłkarzy, ale to co się stało to po prostu przekroczenie pewnej granicy. Nie chodzi tylko o zachowanie kibiców (przyjmijmy, że tak będę nazywać tę grupę osób, która zakłóciła trening piłkarzy; wierzę, że naprawdę chcą pomóc swojej drużynie). Bardziej o zachowanie władz klubu (prezesa Jędrzeja Jędrycha) i trenera Henryka Kasperczaka. Brak jakiejkolwiek reakcji poza cichym poparciem tego, co się stało. Ciekawe jak zachowają się ci ludzie, jak kibice z koszulkami przyjdą do nich. I kto będzie chciał grać w klubie, który nawet nie potrafi zapewnić porządku i bezpieczeństwa w miejscu, gdzie trenują piłkarze. W taki sposób nie uda się zbudować liczącego się klubu w Polsce czy w Europie.

Ostatnie miejsce w tabeli zajmuje Arka Gdynia. Wydawało się, że ta drużyna nie ma szans na spadek, ale jak widać wszystko jest możliwe. Jeszcze co prawda spadek nie został przypieczętowany, a stratę nawet do ósmego miejsca jeszcze da się odrobić, ale coraz bardziej w grę zaczyna wchodzić matematyka, a nie ocena umiejętności i potencjału drużyn. Mecz w Bełchatowie w następnej kolejce to dla Arki finał UCL. Trzeba ten mecz wygrać. Pytanie tylko, czy zawodnicy poradzą sobie z presją.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz