poniedziałek, 20 kwietnia 2009

33 Gameweek Premier League

Ta kolejka trwa sobie w najlepsze, dzieje się dużo rzeczy poza nią, ale w Premier League najważniejsza teraz jest walka w dole tabeli. Jeszcze nikt nie spadł, ale szanse West Brom na zajęcie miejsca nad kreską wydają się być minimalne. Co prawda kibice na pewno pamiętają rok 2004 i uratowanie się w ostatniej kolejce, ale teraz to raczej niemożliwe. Mecz z Man City zaczął się po myśli gospodarzy, którzy dość szybko objęli dwubramkowe prowadzenie. Jednak potem goście strzelili dwie bramki i po 54 minutach wydawało się, że może się uda. Jednak nie, dwie kolejne bramki i punkty przepadły. Dziewięć punktów straty do bezpiecznego miejsca w tabeli to raczej za duży dystans.

Komplikuje się też sytuacja Middlesbrough i Newcastle. Ci pierwsi zremisowali z Fulham. Na własnym stadionie, który powinien być niezdobytą twierdzą. Brak napastników potrafiących zdobywać bramki jest czymś, co może zgubić ten zespół. Wydawało się, że przełamali się w poprzedniej kolejce strzelając trzy bramki Hull. Jednak to raczej rywal był słabszy, bo teraz przyjechała drużyna bardzo dobrze zorganizowana w obronie i już zabrakło argumentów. Biorąc pod uwagę z kim zagra Boro do końca sezonu trudno być optymistą. Ciut lepiej wygląda sytuacja Newcastle. Co prawda pojechali do Londynu i przegrali z Tottenhamem, ale pokazali, zwłaszcza w drugiej połowie, momentami dobrą grę. Do końca sezonu maja trzy mecze na własnym stadionie, które muszą zaowocować kompletem punktów. Wydaje się, ze tak właśnie będzie. 39 oczek powinno wystarczyć do zapewnienia sobie ligowego bytu.

W zupełnie innym miejscu jest drużyna Hull. Na początku marca wygrali z Fulham na wyjeździe i wydawało się, że to początek nowej ery. Jednak nie, bo potem pięć meczów zakończyło się zdobyciem tylko dwóch punktów. Mają jeszcze bezpieczną przewagę nad strefą spadkową, ale do końca sezonu wygrają chyba tylko raz, jeśli w ogóle. Gdyby nie punkty zdobyte na samym początku rozgrywek, to teraz byliby na miejscu West Brom. Z taką formą na pewno spadną.

Rozwiały się też szanse Aston Villi na miejsce w czwórce na koniec sezonu. Trudno uwierzyć że remis z West Ham był ósmym meczem bez wygranej z rzędu. Ligi Mistrzów nie będzie, najlepsi zawodnicy prawdopodobnie odejdą do innych klubów i pozostanie budowanie wszystkiego od nowa. Jedyna nadzieja w tym, że rozsypie się Arsenal i nastąpi zmiana. Arsenal zacznie grać jak AV, a ci jak Kanonierzy. Tylko że to jest bardzo wątpliwe.

Poznaliśmy również pierwszą drużynę, która zagra w Premier League w następnym sezonie. Po raz pierwszy od 2004 Wolverhampton wraca do najwyższej klasy rozgrywkowej. Ktoś w TVN musi być ich kibicem, bo jak tak patrzę tylko oni napisali o tym awansie z polskich tytułów. Drużynie gratuluję, tylko żeby nie skończyło się to tak, jak z Derby.

No a na koniec Puchar Anglii. W półfinałach wygrał Everton i Chelsea. The Toffees pokonali po rzutach karnych Manchester United. Tym razem lepszego iPoda miał Tim Howard, bo obronił dwa rzuty karne. Nie będzie więc pięciu pucharów, chociaż i tak pewnie priorytetem jest liga i UCL . Natomiast mecz Arsenal - Chelsea miał swojego antybohatera. Prasa bardzo krytycznie oceniła występ Łukasza Fabiańskiego, ale nie sądzę że Arsene Wenger miał jakieś duże pretensje akurat po tym meczu (pierwsza bramka to po prostu zlekceważenie Florenta Maloudy przez całą defensywę i bardzo dobry strzał Francuza; druga to przyspieszenie tego, co stałoby się kilka sekund później, Didier Drogba był sam przed Polakiem po kapitalnym podaniu od Franka Lamparda i nie miało większego znaczenia to, czy interwencja naszego rodaka nastąpi tu, czy pięć metrów dalej). Fatalnie grała defensywa Arsenalu i linia pomocy, bo Drogba i Lampard robili praktycznie co chcieli. Nie mam pojęcia dlaczego Andrij Arszawin grał dopiero od 75 minuty. Rosjanin i tak nie może wystąpić w Lidze Mistrzów, a walka w lidze krajowej ma raczej mały priorytet dla Arsenalu. Arsene Wenger broni Polaka, ale tak właściwie co mu pozostało. Manuel Almunia ma awizowane jeszcze prawie dwa tygodnie przerwy z powodu urazu, ale prasa donosi o tym, że zagra już w meczu z Boro w sobotę. Po takim występie pozostaje Fabiańskiemu tylko jedno. Usiąść, przeanalizować błędy z tego meczu i wyciągnąć z nich wnioski. Wtedy te niepowodzenia będą fundamentem przyszłych sukcesów.

Skróty video na FootyTube
oraz na 101 Great Goals
Skróty spotkań w FA Cup na FootyTube.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz