poniedziałek, 6 kwietnia 2009

22 kolejka Ekstraklasy 2009

Po przerwie na reprezentację wróciła liga. Od razu z hitem wiosny, meczem Lech Poznań - Wisła Kraków. Tylko z tego całego zamieszania nie spadł jakiś przesadnie obfity deszcz. Co prawda było dużo zaangażowania, pozytywnej walki, ale składnych akcji, celnych strzałów, parad bramkarskich niewiele. Jak na mecz prezentujący teoretycznie dwie najlepsze drużyny tej wiosny, to emocji czysto piłkarskich było za mało. Po Lechu widać, że jest w pewnym kryzysie. Wisła grała mądrzej i gdyby tylko miała Pawła Brożka, to spokojnie wygrałaby ten mecz. Niestety dla Wisły Piotr Ćwielong nie jest i prawdopodobnie nigdy nie będzie Pawłem Brożkiem. Mimo tego Wisła objęła prowadzenie, a gospodarze głownie bili głową w mur. Semir Stilić błysnął wykonując nieszablonowo rzut wolny i zrehabilitował się za dość przeciętny występ, ale na więcej Lecha nie było już stać.

Bardzo ciekawie zapowiadało się spotkanie Piasta Gliwice z Górnikiem Zabrze. Pierwszy mecz Piasta na swoim stadionie był jednocześnie meczem o tzw. sześć punktów. Zastanawiałem się, jak zabrzanie poradą sobie w tym spotkaniu. Grając wcześniejsze mecze Górnik nie był faworytem, mógł coś zdziałać, ale nie musiał. Teraz musiał wygrać, bo rywalizował z zespołem, który także walczy o pozostanie w lidze. Paradoksalnie, to trudniejszy mecz, niż rywalizacja np. z Lechem. Górnik nie poradził sobie z tym, przez cały mecz nie pokazał, że zasługuje na 3 punkty. Piast grał dużo dojrzalej, mądrze w defensywie, a zabrzanie nie potrafili sobie z tym poradzić. Po tym meczu strata do Piasta, przed sezonem wymienianego jako głównego kandydata do spadku, wynosi już siedem punktów. Nie odbrązawiałbym jednak Henryka Kasperczaka. Trenera można rozliczać tylko i wyłącznie po zakończonym sezonie, a nie w jego trakcie. Na osiem kolejek przed końcem to nie jest jeszcze dystans, którego nie da się odrobić, ale od teraz trzeba wygrywać mecz za meczem.

Trzy punkty zdobywa Legia oraz Polonia Warszawa i dalej te kluby mogą śmiało marzyć o tytule. Trenera zwolniła Lechia Gdańsk, bo trzy porażki pod rząd podnoszą niecierpliwość prezesów. A jeszcze gdańszczanie są coraz bliżej strefy spadkowej. Cracovia powinna wygrać z Ruchem Chorzów. Prezes krakowskiego klubu miał pretensje do rywala, ale je trzeba kierować głownie do arbitra. Nie widział przewinień i mam wrażenie, że kartki rozdawał z przypadku. Natomiast te słowa prezesa dowodzą tego, że Cracovia jest słabsza, niż się wydawało. Silne drużyny, pewne swoich umiejętności, nie wygłaszają, ustami swojego prezesa, takich opinii. One w żaden sposób nie pomagają. Skończyła się również dobra forma ŁKS. Wygrana z Polonią w Warszawie była szczytowym momentem osiągnięć, bo dwa następne mecze zakończyły się stratą sześciu bramek. Łodzianie nie mogą tak przegrywać, bo wciąż są zagrożeni spadkiem. Za tę niestabilność formy wszystkich praktycznie drużyn chyba kochamy polską ligę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz