Niemrawy początek, bez poważniejszego zagrożenia z obu stron. Dużo gry w środku pola, dużo przewinień, aktywniejsza Chelsea. Kontrowersje pojawiły się w 22 minucie. Ashley Cole zatrzymał dośrodkowanie Cristiano Ronaldo ręką, wydaje się, że w polu karnym. Howard Webb był jednak innego zdania i skończyło się rzutem wolnym, z którego nic nie wyszło. Potem gra się zaostrzyła, emocje zaczęły dochodzić do głosu, posypały się kartki i wydawało się, że tak dotrwamy do przerwy. Nic z tego, obudzili się gospodarze. Pierwszej bramki arbiter nie uznał i moim zdaniem miał rację. To nie było prawidłowe wykonanie rzutu rożnego (wróć, wszystko było jak trzeba; asystent arbitra się pogubił, nie zawodnicy United). Ale kilka sekund później Nemanja Vidić nie dał żadnych szans Petrowi Cechowi. Końcówka pierwszej połowy przyniosła tyle emocji, że aż trudno było doczekać się drugiej.
A w niej na samym początku zmiana w zespole gości. Nicolas Anelka zastąpił Deco. Podobnie jak w pierwszej połowie, goście byli aktywniejsi, częściej konstruowali akcje, brakowało jednak skutecznego zakończenia. Czerwone Diabły kontrolowały sytuację, od czasu do czasu kontrując. Jedna z tych kontr zakończyła się golem. Do siatki trafił Wayne Rooney. Moment o którym defensywa Chelsea chciałaby na pewno zapomnieć. Nie dość że nie zablokowano dośrodkowania, to jeszcze pozwolono napastnikowi gospodarzy dojść do piłki. Od tego momentu sytuacja londyńczyków stała się bardzo trudna. Chyba to sparaliżowało graczy gości, bo trudno było dostrzec jakieś poważniejsze zagrożenie bramki Man Utd. Nawet gdy Didier Drogba był sam w dogodnej okazji, to i tak zawiódł bardzo mocno. Im bliżej końca, tym bardziej Czerwone Diabły sprawiały wrażenie zespołu chcącego zdobyć bramkę. Stało się to w końcówce i tak właściwie sędzia mógłby wtedy już zakończyć mecz. Piłkarze Chelsea sprawiali wrażenie, że nie zależy im już na wyniku tego meczu. Te ostatnich kilka minut to była kara, takie można było odnieść wrażenie patrząc na londyńczyków.
Klęska. Można przegrać na Old Trafford, ale nie w takim stylu. Po utracie pierwszej bramki wiara Chelsea w uzyskanie korzystnego wyniku gdzieś uleciała. Drugi gol praktycznie rozstrzygnął wszystko. W żaden sposób ta Chelsea nie przypominała tego zespołu choćby sprzed roku. Pomyśleć ile było krytyki po zatrudnieniu Avrama Granta. Ile pochlebnych opinii gdy zastąpił go Luis Felipe Scolari. Teraz okazuje się, że to wszystko było przedwczesne. Jeszcze porażkę w poprzednim sezonie można wytłumaczyć. Zaraz po zmianie trenera, czerwona kartka po zaledwie 30 minutach, całe to zamieszanie. Teraz tego nie było. A wynik jest gorszy. Jeśli potwierdzą się doniesienia, że Roman Abramowicz ma już dość, to naprawdę trudno doszukiwać się dobrej przyszłości.
Skróty video: klik klik
Oceny zawodników: klik
Artykuł o tym rzucie rożnym, po którym padł gol Ronaldo: klik
Oceny zawodników: klik
Artykuł o tym rzucie rożnym, po którym padł gol Ronaldo: klik
1:0 Nemanja Vidić 45'
2:0 Wayne Rooney 63'
3:0 Dimitar Berbatow 86'
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz