poniedziałek, 12 stycznia 2009

21 Gameweek Premier League

Zima zaatakowała Anglię. Nawet dwa spotkania Premier League zostały przełożone, nie mówiąc o wielu meczach z niższych lig. Jednak na czołówkach sportowych królował Rafa Benitez i jego wystąpienie skierowane przeciwko Sir Alexowi Fergusonowi. Wydawało się, że hiszpański szkoleniowiec wybrał dobry moment na rozpoczęcie wojny medialnej. W końcu Liverpool wyjeżdżał na spotkanie ze Stoke, a Czerwone Diabły podejmowały świetnie grającą w meczach wyjazdowych Chelsea. Tylko że te słowa chyba usztywniły jego zawodników, bo na boisku beniaminka nie pokazali niczego, co uprawniałoby ich do zdobycia trzech punktów. Biorąc pod uwagę co Manchester United zrobił Chelsea na Old Trafford, Liverpool mógł poważnie ograniczyć swoje szanse na tytuł. W końcu mistrzostwo wygrywa się właśnie takimi meczami.
Swój mecz wygrał także Arsenal, a Arsene Wenger powylewał żale na inne zespoły za zbyt defensywną taktykę. Fakt że Bolton myślał przede wszystkim o obronie i z reguły miał ośmiu, a czasami nawet jedenastu piłkarzy za linią piłki, ale trudno było spodziewać się czegoś innego z ich strony. To Kanonierzy musieli przeprowadzić ten jeden skuteczny atak i trudno oczekiwać że rywal będzie w tym pomagał. Francuski menadżer chyba właśnie tego oczekiwał, a to świadczy o słabości Arsenalu. W końcu od takich drużyn wymaga się czegoś więcej niż zwykłego wykorzystywania błędów rywala. I nie ma co się usprawiedliwiać kontuzjami. Nikt przecież nie zabronił wzmocnienia składu, tak żeby zabezpieczyć się przed takim zdarzeniem.
Rezultat walki o czwarte miejsce zależy teraz od Aston Villi. W derbach Midlands pokonali West Bromwich Albion, chociaż chyba nie do końca tak wyraźnie, jak tego oczekiwali kibice. Najpierw do siatki trafił Curtis Davies, były zawodnik West Brom, a potem niefortunną interwencją popisał się Scott Carson (w tamtym sezonie gracz AV). Z drugiej strony gospodarze mieli tyle szans, których nie potrafili wykorzystać, że inny wynik byłby pewną niesprawiedliwością.
Wygrał także Everton i ten kryzys formy, który dopadł ten zespół na początku sezonu, chyba już minął. Cztery wygrane w pięciu ostatnich meczach budzą szacunek, tym bardziej że w składzie nie ma praktycznie napastników. Luis Saha, Yakubu i James Vaughan są kontuzjowani i jeszcze długo nie zagrają. Na ławce siedzi Lukas Jutkiewicz, ale na razie nie gra. Jednak bramka w jednym z czterech następnych spotkań Evertonu byłaby czymś fantastycznym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz