niedziela, 18 stycznia 2009

22 Gameweek Premier League

Gra się do końca. W tej kolejce pokazały to dwa zespoły z czołówki, które zwycięstwa odniosły dopiero w końcówce meczu. Trudniejsze zadanie miał Manchester United, bo Bolton 90 minut się bronił. Prawie cały mecz bezbłędnie i wydawało się, że mistrz Anglii nie da rady sforsować tych wszystkich zasieków obronnych. Jednak wtedy nastąpił moment dekoncentracji. Pozostawiono Dimitara Berbatowa samego przed bramką, pozwolono, żeby Carlos Tevez dośrodkował i stało się. Bramka padła, a gracze Bolton nie mieli już sił na zmianę wyniku meczu. W przeciwieństwie do tego, co można przeczytać tu i ówdzie, nie była to kara za pozostawienie na ławce pewnego zawodnika.

Chelsea teoretycznie miała łatwego rywala. Stoke nie wygrywa na wyjazdach, rzadko kiedy remisuje (ale udało im się to na Anfield Road wcześniej w tym sezonie). Dodatkowo The Blues byli podrażnieni porażką tydzień temu na Old Trafford. Nie wiem czy to kontuzje (Joe Cole już nie zagra w tym sezonie, John Terry doznał urazu na rozgrzewce), czy po prostu brak szczęścia pod bramką rywala. Fakt faktem do 88 minuty to rywale prowadzili 1:0. Nie wiem jak wyglądałaby pozycja Luiza Felipe Scolariego, gdyby przegrał dwa spotkania z rzędu, ale jego piłkarze oszczędzili tego. Najpierw Juliano Belletti, potem Frank Lampard i z porażki zrobiło się zwycięstwo.

Do walki zrywa się także końcówka tabeli. Normalnie jakby to była połowa kwietnia, a nie stycznia. West Brom ma apetyt na powtórkę sytuacji sprzed czterech lat. Wtedy byli na ostatniej pozycji w grudniu, ale uratowali się przed spadkiem. Teraz też święta spędzili na dole tabeli, ale od tego czasu gromadzą punkty. Mecz z Boro był spotkaniem, które musieli wygrać i dokonali tego. Chociaż gdyby Afonso Alves miał lepiej ustawiony celownik, to wynik mógłby być w przeciwną stronę. Tak się zastanawiam gdzie skończy sezon drużyna z Riverside Stadium. Na razie jest strefa spadkowa.

Blackburn też usiłuje wyrwać się ze strefy spadkowej i uzyskać bezpieczną przewagę punktową. W tej kolejce pokonali Newcastle, które jest w dość podobnej sytuacji. Na razie coś się popsuło w zespole, który prowadzi Joe Kinnear, bo to tylko punkt w ostatnich czterech meczach. W pierwszej połowie goście mieli wiele okazji, żeby zdobyć bramkę, ale zawodziło ich wykończenie. To trochę podobna sytuacja jak w meczu, o którym pisałem kilka linijek wyżej. Gdyby tylko zawodnicy Newcastle zdobyli gola, to wynik mógłby być zupełnie inny. Ale za niewykorzystane sytuacje się płaci.

Na uwagę zasługuje także Arsenal. Cesc Fabregas jest kontuzjowany i nie zagra, kto wie, może nawet do końca sezonu. Jednak bez niego Kanonierzy wygrali trzy z ostatnich czterech meczów ligowych i na pewno walka o małe mistrzostwo Anglii, czyli czwarte miejsce, jest daleka od rozstrzygnięcia. Aston Villa, która też rywalizuje o to miejsce, wygrała na wyjeździe z Sunderlandem, ale trochę pomógł w tym sędzia. Co prawda ukarał Ashleya Younga czerwoną kartką, ale już przy rzucie karnym, który decydował o wyniku, chyba powinien zachować się inaczej. Po pierwsze faul zaczął się przed polem karnym. Po drugie chyba był spalony. Tak więc w jednej akcji dwie błędne decyzje trójki sędziowskiej. Nie wystawia to jej dobrej oceny.

Na koniec dwa zdania o Euzebiuszu Smolarku. Chociaż tak właściwie nie ma o czym pisać, fakty mówią same ze siebie. Jeszcze Ariza Makukula ma takie warunki fizyczne, jakich oczekuje Gary Megson. Nic dziwnego, że grał od pierwszej minuty, mimo że dopiero kilkanaście godzin wcześniej zmienił klub. Ale zastąpił go Temitope Obadeyi, mający 18 lat. Do tej pory zagrał on kilkanaście minut poziomie Premier League. Jeśli nawet z nim Polak przegrywa rywalizację o miejsce w składzie, to trudno być optymistą. Naprawdę, nie upatrywałbym winy w szkoleniowcu. On odpowiada za wynik całej drużyny i nie wystawiałby gorszego zawodnika, kosztem lepszego. Jeśli zdaniem szkoleniowca lepszy obecnie jest Obadeyi, to jaką formę musi prezentować Smolarek?

A jutro derby Liverpoolu. Ciekawe jak The Reds zaprezentują się, wiedząc że nie są już liderem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz