niedziela, 28 grudnia 2008

Tranmere 2-1 Walsall

Dwie rzeczy są pewne na tym świecie: śmierć i podatki. Wychodzi na to, że Walsall próbuje dopisać trzecią, tracenie bramek w końcówkach. Nie chce mi się liczyć, który to już raz w ostatnich meczach rywalowi udaje się zdobyć gola w ostatnich minutach. Co najgorsze menadżer nic z tym nie robi. Ja rozumiem że można dać się zaskoczyć w taki sposób raz, może dwa, ale to już przesada. Najgorsze że można było mieć nadzieje przed tym spotkaniem, nadzieje na dobry rezultat. Cztery punkty w dwóch ostatnich meczach, dwa czyste konta. Te dobre wyniki były podstawą do umiarkowanego optymizmu, mimo znacznych osłabień kadrowych. Dzięki nim do składu załapał się Marco Reich, kto wie czy nie występujący po raz ostatni w tym sezonie w barwach Walsall. Swój występ okrasił golem z rzutu karnego, który do 93 minuty dawał punkt. Niestety potem wróciły koszmary. Szkoda jednak, że największy koszmar zostanie prawdopodobnie do lata.

1:0 Ian Goodison 42'
1:1 Marco Reich (z rzutu karnego, asysta Jabo Ibehre) 54'
2:1 Antony Kay 93'

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz