To nie jest zaskoczenie, takiego posunięcia władz klubu można było się spodziewać. Pytaniem było kiedy to nastąpi, nie czy. Cierpliwość prezesa Blackburn skończyła się dzisiaj, po serii jedenastu meczów bez zwycięstwa i sześciu porażkach z rzędu. John Williams wyraźnie określił co jest celem na ten sezon (pozostanie w lidze). Paul Ince, mimo fantastycznego początku i pozycji wicelidera, nie potrafił poradzić sobie z tym trudnym zadaniem. Przeskok z Macclesfield i MK Dons, grajacych w League Two, do Premier League, był zdecydowanie zbyt dużym wyzwaniem. Co prawda wiele osób spodziewało się takiego efektu zaraz po zatrudnieniu tego szkoleniowca, ale klub postanowił zaryzykować i przegrał. Na razie ta porażka nie jest jeszcze ostateczna i nowy menadżer (niezależnie od tego, kto nim będzie) może sobie poradzić, ale połowa grudnia była chyba ostatnim momentem na zmiany, tak żeby przyniosły one efekt. Teraz Blackburn czekają mecze z bezpośrednimi rywalami w dole tabeli, więc jakakolwiek strata punktów może mieć poważne konsekwencje. Gdy nie idzie drużynie, trzeba coś zmienić. Najłatwiej szkoleniowca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz