Super. Tego mniej więcej można było się spodziewać. Kolejna porażka i kolejne niezrozumiałe decyzje menadżera. Na ławce siedzieli Mark Bradley (ostatnio grający w miarę regularnie w reprezentacji Walii U-21), Marco Reich mający jeden występ w seniorskiej kadrze Niemiec, Rhys Weston z siedmioma występami dla Walii oraz Paul Boertien, do niedawna podstawowy zawodnik na lewą stronę obrony. Na dokładkę był jeszcze Ishmel Demontagnac, który dwa razy zagrał w juniorskich kadrach Anglii. Skoro tacy zawodnicy siedzą na ławce, można odnieść wrażenie, że skład jest silny, by nie rzec bardzo silny. To błąd, bo on taki nie jest.
Dzisiejszy mecz doskonale to pokazał. Mimo że Michael Ricketts zdobył gola w 25 minucie, to prowadzenie udało się utrzymać przez 17 minut. Wyrównał Gary Hooper, który w 58 minucie dołożył drugiego gola. Wynik ustalił, już w doliczonym czasie gry, Kevan Hurst i w ten sposób Walsall pożegnało się z ostatnim pucharem w tym sezonie. Jeszcze Demontagnac zobaczył czerwoną kartkę (spędził osiem minut na boisku, prawdopodobnie nie dotknął nawet piłki), co tak fajnie dopełnia obrazu tej porażki.
Niestety nie widać światełka w tunelu. Pomału zaczyna się robić totalne zaprzeczenie sezonu poprzedniego. Wtedy był fatalny początek (jak dobrze pamiętam przez chwilę nawet ostatnie miejsce w lidze), ale potem Richard Money natchnął graczy do fantastycznej serii (jedna porażka w 22 meczach). Teraz początek był obiecujący, ale szybko forma gdzieś uleciała, gra się pogorszyła w fatalnym stopniu, a Jimmy Mullen sprawia wrażenie, że nie wie co robi. Nie jestem zwolennikiem zmian menadżerów tak szybko, ale wydaje się, że drużyna z tym szkoleniowcem wyżej się nie wzniesie, a jedyne co ją czeka, to kolejne porażki.