Tego właśnie się obawiałem w przypadku Hull. Jeszcze z pierwszym momentem kryzysowym zespół sobie poradził. Po porażce z Wigan (0-5) gracze Hull wrócili do wygrywania, a seria pięciu zwycięstw w sześciu meczach była rewelacyjnym osiągnięciem dla beniaminka. Pokonali nawet jednego przedstawiciela Big Four i to na jego stadionie. Jednak dwa kolejne spotkania z tymi drużynami chyba zapoczątkowały kryzys. Bardzo byłem ciekawy jak zespół poradzi sobie teraz, kiedy rywalem była drużyna wydawało się w zasięgu. Teoretycznie Hull było faworytem, świadczyła przecież o tym tabela. Okazało się jednak, że właśnie takie mecze są najtrudniejsze. Trzecia porażka z rzędu i teraz wszyscy sympatycy tej drużyny mają powód do niepokoju. Istnieje niebezpieczeństwo, że te 20 punktów będzie długo towarzyszyć drużynie. W przypadku Hull wszystko jest możliwe, nawet spadek.
Inną drużyną, która miała moment kryzysowy, był Liverpool. Interesujące było jak zespół poradzi sobie z porażką z Tottenhamem. Do tego meczu The Reds mieli fantastyczny bilans ośmiu zwycięstw i dwóch remisów, a na rozkładzie pokonanie Manchesteru United i Chelsea. To dawało pewność siebie i wiarę we własne możliwości. Przegrana w poprzedniej kolejce sprowadziła te wartości do zera. W poprzednim sezonie Liverpool stracił wiele punktów grając właśnie z takimi rywalami, więc można było przed meczem z West Brom mieć pewne obawy. Jednak niepotrzebnie, bo rywali dobiło przebudzenie się Robbiego Keane'a. Dwie bramki w tym meczu były pierwszymi trafieniami w lidze w tym sezonie, a powrót do zdrowia Fernando Torresa jest kolejną dobrą wiadomością. Ten duet napastników może dać tytuł.
Niepokojąco zaczyna wyglądać sytuacja Sunderlandu. Stara piłkarska prawda głosi, że dla beniaminka najtrudniejszy jest ten drugi sezon, ale wydawało się, że klub zrobił wiele by tego nie potwierdzić. Pozyskano wielu zawodników, którzy praktycznie dawali gwarancję dobrej gry. Jednak zamiast walki o górną połówkę tabeli jest strefa spadkowa. Nie ma co zwalać winy na niesamowite zagęszczenie na tych pozycjach (dziesiątą i dwudziestą drużynę dzielą tylko trzy punkty), czy pech (gol na początku meczu z Portsmouth, potem słupek). Coś jest nie tak i Roy Keane musi szybko temu zaradzić.
Siłę do walki o pierwszą czwórkę straciła chyba Aston Villa. Szkoda, bo wydawało się, że ten zespół jest najbliżej zagrożenia wielkiej czwórce. Jednak porażki w dwóch ostatnich meczach ligowych tego nie potwierdzają. Rozumiem że można przegrać z odmienionym Newcastle, ale z Boro na własnym boisku? W następnej kolejce czeka Arsenal i wszystko zmierza w stronę serii trzech porażek z rzędu. Trudno z takimi wynikami myśleć o czwartym miejscu.Dużo bardziej niewesołą sytuację ma Manchester City. Cztery punkty w sześciu ostatnich ligowych meczach to zdecydowanie za mało, bo nowi właściciele precyzyjnie określili cel na ten sezon. To ma być miejsce dające prawo gry w Lidze Mistrzów. Zimą menadżer zespołu będzie miał olbrzymie pieniądze do wydania, ale to może nie być już Mark Hughes. Przed zespołem kilka trudnych spotkań (Arsenal, ManUtd czy Everton), strata punktów jest bardzo prawdopodobna, więc zimą może już być niemal pewne, że Ligi Mistrzów dla City nie będzie.
PS W barwach Boltonu zagrał Ebi Smolarek. Co prawda na boisku pojawił się w 77 minucie, ale od SkySports dostał ósemkę, co jest bardzo wysoką oceną. Świetny rajd środkiem byłby jedną z bramek sezonu, taka jest adnotacja przy tej ocenie i naprawdę szkoda, że Polak nie trafił do siatki. Łukasz Fabiański na szóstkę.
Inną drużyną, która miała moment kryzysowy, był Liverpool. Interesujące było jak zespół poradzi sobie z porażką z Tottenhamem. Do tego meczu The Reds mieli fantastyczny bilans ośmiu zwycięstw i dwóch remisów, a na rozkładzie pokonanie Manchesteru United i Chelsea. To dawało pewność siebie i wiarę we własne możliwości. Przegrana w poprzedniej kolejce sprowadziła te wartości do zera. W poprzednim sezonie Liverpool stracił wiele punktów grając właśnie z takimi rywalami, więc można było przed meczem z West Brom mieć pewne obawy. Jednak niepotrzebnie, bo rywali dobiło przebudzenie się Robbiego Keane'a. Dwie bramki w tym meczu były pierwszymi trafieniami w lidze w tym sezonie, a powrót do zdrowia Fernando Torresa jest kolejną dobrą wiadomością. Ten duet napastników może dać tytuł.
Niepokojąco zaczyna wyglądać sytuacja Sunderlandu. Stara piłkarska prawda głosi, że dla beniaminka najtrudniejszy jest ten drugi sezon, ale wydawało się, że klub zrobił wiele by tego nie potwierdzić. Pozyskano wielu zawodników, którzy praktycznie dawali gwarancję dobrej gry. Jednak zamiast walki o górną połówkę tabeli jest strefa spadkowa. Nie ma co zwalać winy na niesamowite zagęszczenie na tych pozycjach (dziesiątą i dwudziestą drużynę dzielą tylko trzy punkty), czy pech (gol na początku meczu z Portsmouth, potem słupek). Coś jest nie tak i Roy Keane musi szybko temu zaradzić.
Siłę do walki o pierwszą czwórkę straciła chyba Aston Villa. Szkoda, bo wydawało się, że ten zespół jest najbliżej zagrożenia wielkiej czwórce. Jednak porażki w dwóch ostatnich meczach ligowych tego nie potwierdzają. Rozumiem że można przegrać z odmienionym Newcastle, ale z Boro na własnym boisku? W następnej kolejce czeka Arsenal i wszystko zmierza w stronę serii trzech porażek z rzędu. Trudno z takimi wynikami myśleć o czwartym miejscu.Dużo bardziej niewesołą sytuację ma Manchester City. Cztery punkty w sześciu ostatnich ligowych meczach to zdecydowanie za mało, bo nowi właściciele precyzyjnie określili cel na ten sezon. To ma być miejsce dające prawo gry w Lidze Mistrzów. Zimą menadżer zespołu będzie miał olbrzymie pieniądze do wydania, ale to może nie być już Mark Hughes. Przed zespołem kilka trudnych spotkań (Arsenal, ManUtd czy Everton), strata punktów jest bardzo prawdopodobna, więc zimą może już być niemal pewne, że Ligi Mistrzów dla City nie będzie.
PS W barwach Boltonu zagrał Ebi Smolarek. Co prawda na boisku pojawił się w 77 minucie, ale od SkySports dostał ósemkę, co jest bardzo wysoką oceną. Świetny rajd środkiem byłby jedną z bramek sezonu, taka jest adnotacja przy tej ocenie i naprawdę szkoda, że Polak nie trafił do siatki. Łukasz Fabiański na szóstkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz