Ekstraklasa strasznie przyspieszyła, co nie powinno dziwić. Zaplanowano siedemnaście serii spotkań tej jesieni i pozostaje mieć nadzieję, że aura będzie łaskawa dla piłkarzy i kibiców.
Liderem jest Polonia Warszawa. To trochę zaskakujące, bo (powtórzę się po raz kolejny) trudno było oczekiwać tak szybkiego poradzenia sobie z fuzją. Może to właśnie ona powoduje tak dobrą grę? Na razie jest pierwsze miejsce, chociaż tak właściwie nie są traktowani jako poważny kandydat do tytułu mistrza Polski. Moim zdaniem to błąd, bo klub robi wiele, by nie być tylko przez chwilę na szczycie. Zatrudnienie Bogusława Kaczmarka jako szefa skautingu dowodzi naprawdę wielkich ambicji. Drugie miejsce zajmuje Wisła Kraków, która nie zdominowała rozgrywek ligowych w takim stopniu, jak rok temu. Porażka w Warszawie z Legią, remis u siebie z ŁKS, to nie są dobre wyniki. Do tego dochodzi zamieszanie medialne związane z osobą szkoleniowca (czy Maciej Skorża zostanie zwolniony, czy nie) no i rotacja składem. To drugie może być zwiastunem poważnych zmian w drużynie w zimowym okienku transferowym. Kto wie, może porażka z Lechem i Legią podrażniła ambicję właściciela i zimą Wisła przeprowadzi lepszą ofensywę transferową, niż Lech w poprzednim okienku. Ostatnie miejsce na podium zajmuje obecnie GKS Bełchatów. Gdyby nie ta fatalna seria na początku sezonu (jeden punkt w czterech spotkaniach) bełchatowianie byliby najprawdopodobniej liderem. Zatrudnienie Pawła Janasa może mieć też wpływ na decyzje niektórych zawodników, którzy mogą zostać w zespole i walczyć o tytuł mistrza. GKS jest kolejną drużyną, której nie daje się wielkich szans, ale kto wie? Paweł Janas mistrzostwo z Legią już wygrywał, więc wie, co trzeba zrobić by powtórzyć taki sukces. Za podium znajdują się dwie drużyny, które często wymienia się w kontekście tytułu. Lech będzie musiał łączyć występy w Pucharze UEFA (jeszcze trzy spotkania) z ligą, a to może być trudne. Na razie żadna polska drużyna nie dysponuje takim składem, by bez problemów rywalizować na dwóch tak wymagających frontach, więc głównym celem powinno być ograniczenie strat do czołówki. Natomiast Legię dopadł kryzys. Podobnie było rok temu, kiedy mniej więcej w tym samym czasie Legia doznała trzech porażek z rzędu. Tylko że wtedy rywalami był Lech z Wisłą (Odra skompletowała tę serię), a teraz przyszły porażki w Bytomiu i Bełchatowie. Hiszpańskie wzmocnienia nic nie pomagają, ba już chyba niemal wszyscy o nich zapomnieli, a przecież Mikel Arruabarrena, Tito i Iñaki Descarga dalej są w klubie.
Bezpieczny środek tabeli otwiera zespół Śląska Wrocław. Jak na beniaminka idzie im bardzo dobrze, ale szóste miejsce to raczej szczyt ich możliwości. Mimo tego że grają ciekawą piłkę, to zagrożenie pozycji polskiej wielkiej czwórki raczej nie jest możliwe. Ciekawie zapowiada się za to ich mecz w Warszawie z Legią w następnej kolejce. A za drużyną z Wrocławia ścisk w tabeli niesamowity. Polonia Bytom, Jagiellonia i Lechia Gdańsk mają po siedemnaście oczek. Najlepiej prezentuje się zespół z Białegostoku, bo zebrał 11 punktów w ostatnich pięciu meczach. To lepiej niż praktycznie cała czołówka ligi. Można powiedzieć, że te problemy z początku sezonu już są za nimi. Polonia Bytom wygrała z Legią, zremisowała z Lechem i strefa spadkowa jej już raczej nie zagrozi. Lechia nie ma aż takich sukcesów, ale ciuła punkty. To jest ważna umiejętność, która pomoże uniknąć spadku. Dziesiąte miejsce w tabeli zajmuje Ruch Chorzów. Po zmianie trenera nie widać żeby szło jakoś zdecydowanie lepiej. Wygrali z Lechem, co jest sukcesem, ale na tym nie kończy się przecież sezon.
Następna w tabeli jest Arka Gdynia i od tej właśnie drużyny zaczyna się strefa zespołów walczących o utrzymanie się w lidze. Obecność Arki, po bardzo dobrym początku, może nieco zaskakiwać, ale mniej więcej taki jest realny obraz siły tego zespołu. Gdyby nie ten początek (cztery wygrane w sześciu meczach), to teraz byłoby bardzo krucho. Na razie udało się zatrzymać serię porażek (pięć) i zremisować dwa ostatnie mecze, ale dużo pracy czeka Czesława Michniewicza, by podnieść swoich piłkarzy i natchnąć ich do wygrywania. Piast Gliwice jest na dwunastym miejscu i w ostatnich czterech meczach zdobył tyle samo punktów, co w poprzednich dziewięciu. Pokonanie Śląska na jego stadionie było wielką niespodzianką, ale do spokojnego utrzymania się, trzeba zdobywać regularniej punkty. Podejrzewam że inne nastroje są w drużynie wodzisławskiej Odry. Po szóstej kolejce, kiedy po raz ostatni zawodnicy tego klubu zdobyli komplet punktów, było siódme miejsce w tabeli. Siedem meczów bez wygranej później jest pozycja trzynasta. Dobrze że są trzy punkty przewagi nad miejscem barażowym, bo byłoby bardzo nerwowo. Do końca roku Odra zagra praktycznie trzy razy u siebie, a tylko z Lechem nie będzie faworytem. To powinno wystarczyć do zapewnienia sobie spokojnej zimy.
Na miejscu barażowym znajduje się ŁKS Łódź. Nie wygrywają, ale przynajmniej remisują z potentatami. Podział punktów z Legią, Wisłą czy Śląskiem to były przyjemne niespodzianki dla kibiców tego klubu. Niestety remisami daleko się nie zajedzie, chyba że planuje się spadek. W strefie spadkowej jest Górnik Zabrze. Zatrudnienie Henryka Kasperczaka na razie niewiele dało, ale trudno oczekiwać od niego cudów. Przynajmniej poprawiła się gra, a to praktycznie gwarantuje, że kiedyś przyjdą też wyniki. Tabelę zamyka Cracovia. Jedenaście meczów bez zwycięstwa, tylko pięć strzelonych bramek i mecz o wszystko w następnej kolejce. Mecz w Zabrzu właśnie taki jest, przegrany utknie na ostatnim miejscu prawdopodobnie na całą zimę. Wiele wskazuje na to, że będzie to Cracovia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz