poniedziałek, 24 listopada 2008

14 Gameweek Premier League

Ta kolejka ma szansę przejść do historii. Żaden z klubów Wielkiej Czwórki nie strzelił gola i nie było bezpośrednich spotkań między tymi drużynami. Nie wiem ile osób podarło ze złości swoje kupony bukmacherskie, ale podejrzewam że bardzo wiele. Wydawało się, że Chelsea i Liverpool są pewnymi faworytami do zwycięstwa, jednak Fulham i Newcastle utrzymały bezbramkowy remis. Zremisował również Manchester United, ale on akurat miał najtrudniejszego rywala. Aston Villa, po pokonaniu Arsenalu w poprzedniej kolejce, chyba uwierzyła w pierwszą czwórkę i już się nie boi tych wielkich drużyn. W takich warunkach remis jest dobrym rezultatem.

Przegrał za to Arsenal, co dopełnia obrazu fatalnego tygodnia dla Arsene'a Wengera. Najpierw porażka z Villą, potem kontuzje zawodników, sprawa z Gallasem, a na koniec porażka z Manchesterem City i wypadnięcie z pierwszej czwórki. City zagrało znakomicie, przeprowadzając akcje w stylu Kanonierów. Zachowywali się jak na autostradzie, atakując środkiem boiska, nie napotykając większego oporu ze strony Arsenalu. Nie wiem czy to odsunięcie Gallasa, czy po prostu jakiś moment kryzysowy, ale Kanonierzy grali fatalnie. Dopóki gracze gospodarzy bali się zaatakować odważniej, obawiając się ataków Arsenalu, to mecz był w miarę wyrównany. Jednak jak już się przekonali, że nic im nie grozi, to zaczęli atakować dużo sprawniej. Skończyło się trzema bramkami, a mogło być kilka więcej.

W dole tabeli mecz o sześć punktów, a może nawet o jeszcze więcej, wygrała drużyna Stoke. Rywalem także był beniaminek, więc bezpośredni rywal w walce o pozostanie w lidze. Ponieważ jedna i druga drużyna wiedziała, jakie znaczenie ma ten mecz, pierwsza połowa nie stałą na wysokim poziomie. Druga też nie przyniosła wielkich emocji podbramkowych, ale w końcu Mamady Sidibe trafił do siatki, a jednocześnie ustalił wynik meczu. West Brom w ten sposób ma fatalną serię w ostatnich sześciu meczach, w których drużyna wywalczyła tylko punkt. Na Blackburn, które dołączyło do tej drużyny w dole tabeli. Dwa punkty więcej, ale fatalna różnica bramkowa i fatalna forma. Ostatnie zwycięstwo miało miejsce we wrześniu i naprawdę może być ciężko. Wiele drużyn walczy o utrzymanie się, a takie długie okresy słabszej gry mogą przesądzić los drużyny. Paul Ince staje się faworytem do szybkiego zwolnienia.

Słówko trzeba poświęcić zespołowi Fulham. Dziesięć punktów w ostatnich pięciu meczach jest naprawdę dobrym osiągnięciem dla takiego zespołu. Nie dość że awansowano do górnej połówki tabeli, to jeszcze wypracowano pięć punktów przewagi nad strefą spadkową. Jeśli drużyna utrzyma taką formę, to spadek na pewno im nie zagrozi. Puchary im nie grożą, ale spokojne pozostanie w lidze będzie naprawdę miłym prezentem dla kibiców.

West Ham stał się chyba kopią Middlesbrough z tamtego sezonu. Praktycznie nigdy nie mogłem wytypować wyniku tej drużyny w IKTS, bo ona zawsze zaskakiwała. W tym sezonie zaskakuje West Ham, tym razem pokonując Sunderland. Wydawało mi się, że tę drużynę stać na coś więcej. Wrócił do zdrowia Kenwyne Jones, kupiono wielu zawodników o uznanych nazwiskach, a miejsce w tabeli mało okazałe. Dodatkowo nie wypracowano przewagi nad strefą spadkową, bo dwa punkty można stracić w jednym meczu. Roy Keane, oprócz tego że zapuścił brodę, musi szybko znaleźć sposób na poradzenie sobie z tym kryzysem, bo inaczej może być walka o uchronienie się przed spadkiem.
Następna kolejka za tydzień i dwa wielkie mecze. Derby Londynu (Chelsea - Arsenal) i derby Manchesteru (na stadionie City) powinny zapewnić wiele emocji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz