Mamy jeden wyraźny polski akcent, z którego należy się cieszyć. Bramka Marka Saganowskiego cieszy, ale musi na razie wystarczyć, bo polskiej drużyny w UCL nie ma. Prawdopodobnie długo nie będzie, chyba że będziemy mieli olbrzymie szczęście w losowaniach. Wracając do sytuacji w grupach. W grupie A liderem jest Chelsea. To nie jest żadne zaskoczenie. Londyński klub jest odporny na niemal wszystkie przypadki losowe w postaci kartek czy kontuzji. Nie zdziwię się, jeśli dwa ostatnie mecze w grupie Chelsea zagra rezerwami, bo awans już będzie zapewniony. O drugie miejsce dość niespodziewanie walczy CFR Cluj. Pokonanie Romy w Rzymie to zaskakujący rezultat, wynikający zapewne z chwili słabości, zlekceważenie rywala i pewnie innych podobnych czynników. Jednak i tak większe szanse na zajęcie drugiego miejsca ma Roma. Pokonanie Bordeaux we Francji powinno dać wiarę we własne możliwości i ostatecznie przesądzić rywalizację o pozycję wicelidera.
W grupie B mamy podobną sytuację. Pierwszy jest Inter, co nie powinno zaskakiwać. Drugie miejsce Anorthosisu już tak. Cypryjski futbol generalnie nie ma dobrej opinii, jednak to właśnie drużyna z tego kraju, na półmetku fazy grupowej, zajmuje drugie miejsce dające awans. Najprawdopodobniej nie utrzyma go do końca rozgrywek, ale na razie kibice mogą się cieszyć. Rozczarowuje Panathinaikos. Jeden punkt, mimo dwóch spotkań rozegranych u siebie, to mierny dorobek. W ten sposób rosną szanse Werderu, który w ostatniej kolejce podejmie najprawdopodobniej rezerwy Interu.
W grupie C wszystko wydaje się już jasne. Pierwsza jest Barcelona z kompletem punktów. Drugi Sporting, który pokonał w Doniecku swego najgroźniejszego rywala. Ukraiński zespół potrzebuje teraz cudu, by myśleć o awansie z grupy. Na pocieszenie zostanie Puchar UEFA, bo Bazylea przegrywa wszystko.
W grupie D chyba też już wiadomo, kto awansuje. Liverpool i Atletico Madryt mają już siedem punktów, a PSV które teoretycznie może włączyć się do walki o awans, ma dwa trudne wyjazdy. Pierwszy do Marsylii, która na razie ma okrągłe zero oczek, drugi do Madrytu. Tutaj raczej trzeba się martwić o zajęcie miejsca dającego prawo gry w Pucharze UEFA, niż myśleć o pogoni za liderami.
W grupie E odpadnięcie Celticu jest już praktycznie przesądzone. Może uda się uratować Puchar UEFA, ale nie można przegrać rewanżu w Danii i trzeba spróbować urwać punkty Villarealowi w ostatniej kolejce.
W grupie F prowadzi Bayern, zawodzący nieco we własnym kraju. Drugi jest Lyon, który też nieco zawodzi i nie jest już tak silny jak kiedyś. Może dzięki temu uda mu się zwojować coś w UCL. Rozczarowała, przynajmniej mnie, Fiorentina. Wiem że były dwa wyjazdy, ale remis ze Steauą nie miał prawa się zdarzyć. W ten sposób trzeba martwić się o zajęcie miejsca dającego prawo gry w Pucharze UEFA, bo rewanż w Rumunii, zaplanowany na ostatnią serię spotkań, może być bardzo trudnym meczem.
W grupie G popis ofensywnej, obfitującej w bramki gry dali gracze Kanonierów. To cieszy, bo w ten sposób rosną szanse na grę Łukasza Fabiańskiego. Drugie miejsce chyba dla Dynama Kijów. Pokonanie Porto na wyjeździe to praktycznie połowa drogi do celu. A kto zawodzi? Fenerbahce. Dwa spotkania u siebie, gdzie turecka publiczność wręcz słynie z fanatycznego dopingu i tylko punkt. Nie sądzę, że Turcy mając przed sobą dwa wyjazdy, zdziałają coś wielkiego. Może miejsce dające prawo gry w Pucharze UEFA, bo z Porto zagrają u siebie.
W ostatniej grupie, czyli H, jesteśmy świadkami zmierzchu Zenitu. Wydawało mi się, że rosyjski klub stać na więcej, niż jeden punkt. Teraz już widać, że jednak nie. Trzeba się raczej zająć pokonaniem Bate w następnym meczu, bo Pucharu UEFA też nie będzie. Juventus pokonał Real Madryt, ale to nie ma większego znaczenia. Obie drużyny awansują, a kolejność nie jest aż tak istotna, by się o nią zabijać już teraz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz