środa, 22 października 2008

Leicester - Walsall 2:2

Sezon jak na huśtawce. Po bardzo słabym spotkaniu z Hartlepool, kiedy drużyna straciła trzy punkty praktycznie na własne życzenie, teraz remis w wyjazdowym meczu z zespołem, który jest jednym z faworytów ligi, a o sytuacji finansowej obu klubów nawet nie ma co mówić. W 11 minucie wynik otworzył Alex Nicholls, a asystę zaliczył Jabo Ibehre. W 34 minucie wyrównanie, bo do siatki trafił Andy King. Wydawało się, że kolejne gole dla gospodarzy to kwestia czasu, ale udało się dowieźć korzystny rezultat do przerwy. Tuż po zmianie stron kolejne zaskoczenie, Michael Ricketts w 47 minucie musiał wykorzystać dośrodkowanie Nichollsa, po prostu nie miał innego wyjścia. Potem Leicester atakowało, a Walsall nastawione na defensywę, mające menadżera który odrobił pracę domową i rozpracował rywala, czekało na końcowy gwizdek. Kto wie, może udałoby się utrzymać zwycięstwo, gdyby nie błąd Claytona Ince'a. Niepotrzebnie wychodził do piłki zagranej z rzutu rożnego i sprawił, że Aleksandar Tunchev trafił do siatki.

Więcej bramek już nie padło, więc w tym niezwykle trudnym meczu (po raz pierwszy Leicester straciło dwie bramki w tym sezonie, grając na własnym stadionie) wynik był remisowy. Walsall zajmuje 10 miejsce w tabeli, mając zgromadzone osiemnaście punktów i bilans bramkowy 20:17. Szkoda tych już trzech porażek na własnym stadionie, bo gdyby nie one, to zespół liderowałby w tabeli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz