Wisła ma chyba jakiegoś pecha w tegorocznych losowaniach. Ciągle trafia na zespoły będące w czołówce swojej drabinki. Tak było z Beitarem (nierozstawiony, ale miał wysoki współczynnik jak na tę rundę), tak było z Barceloną, tak jest i teraz z Tottenhamem. Ambicje londyńskiego zespołu sięgają bardzo wysoko, a słaby początek sezonu nie powinien nikogo zmylić. Tottenham to klasowa drużyna, mająca wielu dobrych zawodników i potrzeba cudu, a raczej całej serii cudów, żeby Wisła mogła awansować. Do pierwszego meczu, zaplanowanego na 18 września w Londynie, pozostaje tak dużo czasu, że Juande Ramos pozbiera swoich zawodników. Tak więc działacze krakowskiego zespołu są rozgrzeszeni, to taka sama sytuacja jak z Barceloną. Niezależnie od tego, ile Wisła wydałaby na wzmocnienia, to i tak byłaby wyraźnie słabsza od przeciwnika.
Lech za to ma szczęście do losowań. Austria Wiedeń nie jest przeciwnikiem, którego należy się przesadnie obawiać. Kiedyś co prawda przegrała z nim Legia, ale Lech chyba jest już dalej, niż wtedy warszawski zespół. Austriacy po drodze do meczu z Lechem spotkali się z Tobołem Kostanaj (przegrali na wyjeździe 0:1 i wygrali u siebie 2:0), potem z gruzińskim WIT Tbilisi (rozegrano tylko jeden mecz, zakończony wynikiem 2:0 dla Austriaków). Te rezultaty nie rzucają na kolana, osiągnięcia Lecha wyglądają dużo lepiej. Pierwszy mecz zostanie rozegrany w Austrii i kluczowa będzie postawa defensywy. Jeśli zapędy gospodarzy uda się ograniczyć do jednej, dwóch bramek to powinno być dobrze. Rewanż w Poznaniu, gdzie kibice będą dwunastym zawodnikiem, może być bardzo trudnym wyzwaniem dla Austrii. Gdy Lech będzie miał realną szansę na awans, nie wypuści jej z rąk na swoim stadionie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz