Po pierwszej kolejce poznaliśmy już pechowca roku. To Waleri Bożinow, bułgarski napastnik Manchesteru City. Rok temu na samym początku sezonu uszkodził więzadła w kolanie i potem już nie zagrał w pierwszym składzie. Te rozgrywki miały być inne, ale tym razem Bułgar doznał kontuzji na rozgrzewce przed meczem z Aston Villą. Pierwsze doniesienia mówią o sześciu miesiącach przerwy. Z samego meczu najjaśniejszym punktem był hat-trick Gabriela Agbonlahora, ustrzelony w siedem minut. Citizens nie zaczynają dobrze, tak jak rok temu. Najpierw zamieszanie wokół właściciela klubu, potem porażka w pucharach z FC Midtjylland, a teraz kontuzja zawodnika i przegrana. Nie wiem czy to po prostu nietrafienie z formą, czy jednak cała ta afera wokół Thaksina Shinawatry ma negatywny wpływ na piłkarzy.
Fantastycznie nowy sezon zaczyna Chelsea. Jeśli następne mecze będą takie same, to inne kluby już mogą szukać białej flagi do wywieszenia. Portsmouth momentami nie wiedziało, co się dzieje na boisku, tak wielka była przewaga londyńczyków. Nie wiem czy to dlatego że Chelsea była tak dobra, czy Portsmouth tak słabe, ale w niedawnym meczu o Tarczę Wspólnoty przewaga rywala nie była aż tak wielka. Zdaję sobie sprawę, że mecz wyjazdowy jest czymś innym od meczu na neutralnym stadionie, ale mimo wszystko od drużyny Portsmouth oczekuje się czegoś więcej. Jeszcze w statystyce ten mecz jakoś wygląda, ale no boisku różnica klasy.
Mistrz Anglii zaczyna od remisu, powiedziałbym kolejny dobry znak, bo rok temu było podobnie. Mówiąc poważnie, biorąc pod uwagę ilu zawodników nie mogło zagrać, z różnych powodów, to remis na dzień dobry nie jest złym wynikiem. Tym bardziej że znakomicie grał Shay Given. Bez niego Newcastle straciłoby spokojnie kilka bramek i nikt nie mówiłby o rozczarowaniu. Rok temu Manchester United na pierwsze zwycięstwo czekał do czwartej kolejki, więc na razie nie ma powodów do paniki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz