niedziela, 20 lipca 2008

Polski "super"puchar

Jak powinien wyglądać taki mecz, będzie można zobaczyć 10 sierpnia. Wtedy na Wembley zmierzą się o Tarczę Wspólnoty zespoły Manchesteru United i Portsmouth. To co dzisiaj pokazała Legia z Wisłą Kraków niestety nie jest dobrą reklamą tych rozgrywek. Krakowianie podobno w rezerwowym składzie. Piszę podobno, bo na boisku nie było tego widać. Legia grała lepiej niż w niedawnym meczu pucharowym, ale wciąż jest dość daleko od formy. Zgodnie z przedmeczowymi oczekiwaniami pierwsza strzeliła bramkę, po błędzie bramkarza Wisły Marcina Juszczyka, ale dwie minuty później została zaskoczona dobrym rozegraniem stałego fragmentu gry przez krakowian. Swoją drogą ktoś zapadł chyba w sen zimowy, bo Grzegorz Kmiecik był sam przed bramką Jana Muchy. Ta bramka bardzo niedobrze podziałała na Legię, która sflaczała niczym przekłuty balonik. Od czasu do czasu atakowała, ale Juszczyk zawsze był tam, gdzie powinien i Wisła spokojnie zmierzała do rzutów karnych. Pewnie zrealizowałaby swój cel, gdyby nie przebłysk, nie bójmy się tego powiedzieć, geniuszu w wykonaniu Piotra Rockiego. Może nieco przypadkowego, ale jednak, bo przelobować bramkarza w takiej sytuacji to osiągnięcie.

No i niby wynik taki, jakiego można było się spodziewać, skoro Wisła grała rezerwami, ale przebieg meczu zaskoczył. Jeśli Wisła ma tak silne rezerwy, to wydaje się, że sytuacja w lidze może byc podobna do tej z ostatniego sezonu. Legia natomiast ma o czym myśleć, bo mimo zwycięstwa widać, że dystans do krakowian jest wciąż zbyt duży, by poważnie myśleć o nawiązaniu walki. Oby liga była ciekawsza i bardziej emocjonująca, a tak słabe mecze już się nie zdarzą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz