czwartek, 31 lipca 2008

Beitar - Wisła 2:1

Nie taki Beitar straszny, jak go malowano, ale mimo tego i tak wyszedł zwycięsko z tego meczu. Wisła grała dobrze, nie było widać że się przestraszyła rywala. Liczyła raczej na remis, chociaż szybkie ataki wyprowadzała bardzo składnie. Nawet długie piłki, zagrywane bardzo często do przodu, znajdowały adresata i nie były tylko stratami. Bramka trochę przypadkowa, wynikająca głównie z błędu bramkarza, ale Paweł Brożek zrobił to, co do niego należało. Po tym golu drużyna Beitaru siadła. Widać było że dopadła ich presja, bo w końcu im bardzo mocno zależy. Gdyby Wisła strzeliła drugą bramkę, to Beitar chyba nie wróciłby do gry. Po godzinie gry zaczął się jednak show, którego głównym aktorem był Aviram Baruchyan. Zamieszanie zaczęło się od szarży Radosława Sobolewskiego w pole karne gospodarzy. Jeśli był faul, to po pierwsze przed polem karnym, po drugie zbyt przypadkowy, żeby dostać za niego rzut karny czy wolny. Chwilę dekoncentracji wykorzystał Beitar, kontrując Wisłę i wyrównując wynik meczu. Nie doszukiwałbym się wielkiej winy bramkarza krakowian, to był bardzo precyzyjny, a zarazem mocny strzał tuż przy słupku, a Mariusz Pawełek bronił świetnie w kilku innych sytuacjach. Ta bramka niestety dała wiarę zawodnikom gospodarzy i postanowili walczyć oni o pierwsze od 1997 roku zwycięstwo w europejskich pucharach na własnym stadionie. Za drugiego gola winę ponoszą defensywni pomocnicy, bo zlekceważyli wejście z głębi pola wspomnianego już Baruchyana. Jeszcze Marek Zieńczuk zobaczył czerwoną kartkę za dość bezsensowny faul tuż przed nosem włoskiego arbitra (i pomyśleć, jak wiele osób miało pretensje do selekcjonera, że nie zabrał tego zawodnika na EURO), Andrzej Niedzielan zmarnował dobrze wyglądającą kontrę i na tym mecz się zakończył.

Przed rewanżem, który zostanie rozegrany szóstego sierpnia w Krakowie, Wisła nie jest w dobrej sytuacji. Można powiedzieć jedna bramka straty i gol w spotkaniu wyjazdowym to przyzwoita zaliczka, ale niepokoi słabość składu. Zastąpienie Zieńczuka będzie wymagało jakichś roszad w zespole, gdyby wypadł z powodu kontuzji Arkadiusz Głowacki, to nie wiem kto mógłby za niego zagrać. Nie ma również zawodnika na ławce, który dawałby gwarancję dobrego występu w Krakowie. Beitar przyjedzie nastawiony na kontry i obawiam się, że Wisła szybko straci bramkę. Wtedy, żeby awansować, będzie musiała strzelić trzy gole, co może być niezwykle trudne. W końcu drużyna izraelska jest bardzo zmotywowana, by odnieść sukces i awansować do następnej rundy, a Wisła niepotrzebnie dała nadzieję na zrealizowanie tego scenariusza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz