czwartek, 18 października 2007

Tak odpada Anglia

Zmienię nieco kolejność opisywania grup i zacznę od tej, w której grają Anglicy. Wczoraj Anglia przegrała właściwie wygrany mecz, bo niemal do 70 minuty i tego nieszczęśliwego karnego, Rosjanie nie za bardzo potrafili stworzyć groźniejszą akcję. Co z tego że dominowali posiadaniem piłki, jak defensywa gości grała znakomicie taktycznie, a błysk geniuszu pary Owen-Rooney dał prowadzenie. Oglądałem ten mecz w telewizji i tak pomyślałem w pewnym momencie drugiej połowy, że Rosjanie potrzebują cudu, bo nic nie wskazywało na to, że są zdolni strzelić dwie bramki. Cud wydarzył się w tej 69 minucie, kiedy po bardzo problematycznym faulu Rooneya sędzia podyktował rzut karny. Moim zdaniem Luis Medina Cantalejo popełnił błąd, bo przewinienie miało miejsce przed polem karnym. Tylko że nawet błąd arbitra nie tłumaczy Anglików, którzy cztery minuty później stracili drugiego gola. Paul Robinson popełnił podobny błąd, jak w ostatnich meczach ligowych. Parowanie strzału gdzieś przed siebie, a nie do boku, stwarza napastnikom rywali bardzo dobrą sytuację na strzelenie bramki. Wczoraj też to widzieliśmy. Po drugim golu z Anglików chyba uszła wiara w to, że można wywalczyć w Moskwie korzystny rezultat, a Rosjanie o włos, a strzeliliby trzecią bramkę. Co ten wczorajszy wynik oznacza? To proste, Anglia ma teraz bardzo małe szanse na awans i musi liczyć na Izrael. To właśnie tam Rosja zagra 17 listopada i jeśli nie straci punktów, to jej awans będzie niemal pewny, bo na pomyłkę w meczu z Andorrą nie wierzę. Izrael dobrze sobie radzi na swoim stadionie, remisując bezbramkowo z Anglią, czy przegrywając 3:4 z Chorwacją, ale mecz z Rosją będzie zupełnie inny. Teraz gracze rosyjscy wiedzą, że awans zależy tylko od nich i na pewno nie będzie żadnego lekceważenia przeciwnika. W takiej sytuacji zwycięstwo Rosji wydaje się być niemal pewne, a to oznacza, że podczas ME 2008 nie zobaczymy Anglików.
W naszej grupie, podczas gdy Polska grała towarzysko z Węgrami, punkty solidarnie zdobywali nasi rywale. Niczego to nie zmienia w sytuacji polskiej drużyny, dalej trzeba zdobyć komplet punktów w meczu z Belgią i wtedy już nic nie odbierze nam awansu. W grupie B szanse na awans poważnie ograniczyła sobie Szkocja. Porażka w Gruzji oznacza konieczność pokonania w listopadzie Włochów, na Hampden Park. Oczywiście Szkoci są zdolni do czegoś takiego, ale Włosi wygrali wszystkie mecze wyjazdowe poza pierwszym, we Francji. Szkoci na swoim stadionie nie stracili jeszcze punktu, ale trudno sobie wyobrazić odpadnięcie Mistrzów Świata jeszcze w eliminacjach kolejnej imprezy. W grupie C dalszy ciąg zapaści Turcji. Tak jak się spodziewałem Grecy zrewanżowali się za porażkę w Atenach i zapewnili sobie udział w finałach. Turcy są o krok od wyeliminowania, bo tracąc dwa punkty do Norwegów, jadą w listopadzie do Oslo. Nic nie wskazuje na to, że są w stanie wygrać ten mecz, zwłaszcza w takiej formie jak teraz. W grupie D awans zapewnili sobie nasi południowi sąsiedzi, pokonując 3:0 Niemców w Monachium. Liczyłem na pewne rozprzężenie w szeregach niemieckiego zespołu po wywalczeniu awansu, ale taki wynik to wręcz upokorzenie. W grupie F Liechtenstein rozbił Islandię 3:0 i taki rezultat to coś niespodziewanego. W górze tabeli awans Szwedów i Hiszpanów wydaje się być oczywisty. W ostatniej grupie awansowała Rumunia, w czym pomogła Bułgaria remisując tylko w Albanii. Ten remis to koniec marzeń Bułgarów o awansie, bo Holandia przecież nie straci punktów w meczu z Luksemburgiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz