sobota, 6 października 2007

10 kolejka OE

Miałem zacząć notkę od meczu w Poznaniu, ale największa sensacja tej kolejki miała miejsce w Bełchatowie. Nie wiem jak mógł paść taki wynik, chyba w poniedziałek się poświęcę i obejrzę Klub Kibica (bardzo nie lubię oglądać powtórek spotkań, zwłaszcza jak znam wynik), żeby zrozumieć porażkę wicemistrza Polski z beniaminkiem. Trzy stracone bramki na swoim boisku w jednym meczu, a przecież tyle samo bramek stracili bełchatowianie w ośmiu pierwszych kolejkach ligowych. Nic nie wskazywało na to, że Polonia Bytom wygra to spotkanie i osiągnie taki rezultat. Poprzednie trzy wyjazdy zakończyły się bilansem 0:13, a tutaj wygrana 3:0. Po prostu szokujące.
Klasyk po polsku, czyli mecz Lecha z Legią, mógł rozczarować, zwłaszcza jeśli ktoś oczekiwał gradu bramek. Mecz toczył się w szybkim tempie, akcje szły to na jedną, to na drugą bramkę, a brak bramek to przede wszystkim zasługa dobrej gry defensywnej obu drużyn. Mi się akurat spotkanie podobało, trzymając w napięciu do końca, ale jeśli ktoś liczył na bramki, to ma prawo czuć się rozczarowany. Drugi mecz o podobnej renomie, czyli derby Łodzi, zakończył się bezbramkowym remisem i jedyne czego nie brakowało to walki. Widzew miał przewagę, ale nie potrafił jej wykorzystać, goście natomiast sprawiali wrażenie zadowolonych z remisu. Od momentu, gdy ŁKS musiał grać w 10 po czerwonej kartce dla Marcina Komorowskiego, a właściwe to nawet w 9, bo Ensar Arifović odczuwał skutki kontuzji, goście oddali inicjatywę zupełnie, ale Widzewowi zabrakło jednak spokoju, opanowania, odrobiny umiejętności pod bramką Bogusława Wyparły. Nawet jego błąd w ostatniej akcji meczu nie doprowadził do zmiany wyniku, więc derby zakończyły się podziałem punktów. Teoretycznie to ŁKS powinien być bardziej niezadowolony z wyniku, bo teraz drużynę czekają trudne spotkania i zdobycie wielu punktów nie wydaje się być realne. Polonia Bytom wygrała dwa spotkania i od razu odskoczyła na dystans trzech punktów, Odra po zmianie trenera pokonała Ruch, Widzew ma takich przeciwników, z którymi jest w stanie powalczyć o punkty, zwłaszcza że Grzegorz Piechna musi się w końcu odblokować i sytuacja ŁKSu zaczyna wyglądać bardzo nieciekawie.
Porażka Legii zaowocowała zmianą na pozycji lidera. Wisła Kraków idzie jak burza na swoim stadionie i po kolejnym wysokim zwycięstwie przerwę na mecze reprezentacji spędzi na pierwszym miejscu w tabeli. Pod Wawelem nie powinno się jednak zapominać, że po tej przerwie Wisłę czekają derby i mecz z Legią, dwa trudne spotkania, które nie koniecznie zakończą się zdobyciem kompletu punktów. Grupa pościgowa też radzi sobie całkiem dobrze, a na uwagę zasługuje Korona Kielce. Od pamiętnej porażki 0:4 z Wisłą, kielczanie wygrali sześć spotkań i jedno zremisowali, a ostatnią bramkę w lidze stracili 26 sierpnia w meczu z Ruchem Chorzów. Pięć spotkań z rzędu bez straconej bramki musi robić wrażenie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz