poniedziałek, 22 października 2007

10 Gameweek Premier League

Powinno być zastrzeżenie jak przy notce o Orange Ekstraklasie, ale w Anglii akurat nie było większych niespodzianek. Cała czołówka wygrała swoje spotkania, najtrudniejszą przeprawę miał chyba Liverpool, który w derbach pokonał Everton na wyjeździe. W tym meczu było chyba wszystko, gol samobójczy, rzuty karne, faule, parada bramkarska Phila Nevilla, którą sędzia nagrodził czerwoną kartką, faul na Gerrardzie rozciągnięty na kilkanaście metrów, także zakończony czerwoną kartką, emocje, walka, w skrócie można powiedzieć że się działo. Paradoksalnie to Liverpool miał więcej szczęścia, bo w ostatniej akcji meczu faulowany w polu karnym był Joleon Lescott, ale arbiter nie widział tego przewinienia. Wyniki reszty spotkań wskazują coraz wyraźniej na wyraźne podziały w tabeli. Czołówka walcząca o puchary liczy siedem drużyn, ale trzy-cztery kolejne mają szanse jeszcze do niej wskoczyć. Ostatnich osiem-dziewięć drużyn będzie bronić się przed spadkiem. Na razie nie widać drużyn środka tabeli, które o nic nie walczą. Oczywiście im bliżej końca sezonu, tym grupa takich zespołów będzie się powiększać, ale na razie trudno wskazać takie drużyny. Na razie najbliżej tego miana jest Everton.
Jedyny mecz, którego wynik można uznać za niespodziankę, to spotkanie Fulham z Derby. Goście to jedna z najsłabszych, jeśli nie najsłabsza, drużyna w lidze. Fulham, solidnie wzmocniony przed sezonem, miał zapewnić sobie spokojne utrzymanie się w lidze. Takie spotkania z beniaminkiem powinien wygrywać, a teraz cieszy się z remisu. Paul Konchesky obejrzał w końcówce pierwszej połowy czerwoną kartkę i gdyby nie Antti Niemi w bramce, to goście mogliby zdobyć trzy punkty. Sytuacja obu drużyn nie jest dobra, bo ścisk w dole tabeli jest niesamowity. Drużyny z miejsc 13-17 mają po osiem punktów, osiemnasty Tottenham ma siedem punktów i jeden mecz w zapasie, dzisiaj w Newcastle, a potem jest Derby i Bolton, odpowiednio sześć i pięć punktów. Wcale się nie zdziwię, jeśli do utrzymania wystarczy dobra passa w kilku zaledwie spotkaniach.
No i na koniec, z ciekawą inicjatywą wystartował Canal+ w postaci programu Premiership Plus. Jak można przeczytać na stronie telewizji: Widzowie, podobnie jak ma to miejsce w przypadku magazynu Gol+Gol, zobaczą kilkuminutowe skróty spotkań. Premiership Plus nie będzie mieć prowadzącego ani komentarza. Bramki będą pokazywane wyłącznie z dźwiękiem ze stadionów oraz zostaną oprawione odpowiednią grafiką. Do tej pory abonenci mogli premierowo oglądać bramki ligi angielskiej w niedzielnym programie Sport+. Emisja skrótów już kilka godzin po sobotnich meczach spotka się z pewnością z dużym zadowoleniem kibiców ligi angielskiej.
Mam nadzieję, że ten program utrzyma się w ramówce do końca sezonu, minimum. Co prawda wolałbym odpowiednik Ligi+, ale nie będę narzekał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz