wtorek, 4 września 2007

Kilka luźnych przemyśleń...

Na temat dopiero co zakończonego okienka transferowego w Anglii, a dokładniej jego końcówki. Jak podaje BBC za Deloitte angielskie kluby wydały na nowych zawodników 531 milionów funtów, niemal dwieście milionów więcej niż rok temu. Natomiast sama końcówka była dość nudna, nie było ani jednego hitowego transferu. Nic nie wyszło z zakupu kolejnego napastnika do Manchesteru United, czy jakiegoś transferowego hitu na Stamford Bridge. Właśnie te dwa kluby zasługują na specjalne omówienie tego okienka. Mistrz Anglii wydawał spore pieniądze, co jest dość zaskakujące (zwłaszcza jak się pamięta o tym długu, który wisi na klubie). Ja nie mogę pozbyć się wrażenia, że te zakupy nie są jednak do końca przemyślane. Przyszedł defensywny pomocnik Owen Hargreaves i to jest najlepszy, moim zdaniem, zakup w całej lidze. Para Hargreaves-Scholes może zdominować środek pola praktycznie w każdym spotkaniu. Reszta zakupów już nie budzi moich zachwytów, Anderson to zakup na przyszłość (tak jakby nowy Scholes), a Nani to niemal kopia Cristiano Ronaldo, ze wszystkimi wadami i zaletami. Nowych obrońców brak, no chyba że liczymy wszystkich młodych, zdolnych, wracających z wypożyczeń. Nie wiem co z tego wyjdzie, ale mam wrażenie, że zachwiana została pewna równowaga w zespole.
Chelsea natomiast po raz pierwszy za czasów Romana Abramowicza skończyła okienko na plusie (i co teraz powiedzą antyfani londyńczyków). Nie było ściągania gwiazd, nie kupiono Daniela Alvesa czy Ronaldinho, ba z klubu odszedł Arjen Robben. Teoretycznie i tak Chelsea ma najsilniejszy skład ze wszystkich ligowców, ale widać, że coś się zacięło. Brakuje pewnej werwy w grze ofensywnej i to jest dość poważny powód do niepokoju. Drugi to dziurawa defensywa, rok temu londyńczycy w pierwszych sześciu spotkaniach stracili trzy gole, z czego dwa w przegranym meczu z Boro. Teraz to już jest sześć bramek, a więc 1/4 tego, co defensywa The Blues pozwoliła wbić rywalom w całym sezonie. Jeśli obie tendencje się utrzymają, to Chelsea nie wywalczy żadnego trofeum w tym sezonie, a to może oznaczać rewolucję w klubie. Kolejny problem, przed którym stoi menadżer londyńskiego zespołu nazywa się Szewczenko i Ballack. Obaj zawodnicy rozczarowali w poprzednim sezonie, mimo wielu szans na pokazanie swoich możliwości. Teraz trzeba zadać sobie pytanie co dalej z tą dwójką zawodników. Zostali w klubie, ale nie są już nietykalnymi graczami pierwszego składu. Pogodzenie dwóch gwiazd (bo to są dalej gwiazdy, tylko że przygasłe), tak żeby siedziały na ławce większość spotkań i nie psuły atmosfery może być trudne. To może być ciekawy i niespokojny rok na Stamford Bridge.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz