czwartek, 13 września 2007

Dzień remisów

Wszystkie spotkania w "polskiej" grupie zakończyły się remisami, więc jesteśmy dwa małe kroczki bliżej historycznego awansu. Trudno uznać wczorajszy mecz w Helsinkach za porywające i emocjonujące spotkanie, jedynym wartym zapamiętania wydarzeniem jest utrzymanie dwóch punktów przewagi w tabeli nad gospodarzami, o całej reszcie lepiej zapomnieć. W drugim spotkaniu naszej grupy, w którym grała Portugalia z Serbią, padł remis 1:1, chyba najlepszy rezultat dla polskiego zespołu. Po meczu "zagotował się" selekcjoner gospodarzy Luiz Felipe Scolari i uderzył Ivicę Dragutinovica. Trudno o czytelniejszy sygnał rozczarowania wynikami, zamiast sześciu punktów zrobiły się tylko dwa, a takiego zachowania nie tłumaczy nawet błąd arbitrów, którzy nie zauważyli spalonego przy bramce wyrównującej. W tym momencie Polska jest o krok od awansu, mamy chyba najlepszy układ spotkań z drużyn czołówki. Serbię czekają trudne wyjazdy do Armenii (11 września zmarł selekcjoner Ormian Ian Porterfield) i Azerbejdżanu, Finlandię wyjazd do Belgii, Portugalię do Azerbejdżanu i Kazachstanu. Na tym tle polski zespół, podejmujący Kazachstan i Belgię wygląda najlepiej. Ostatnie spotkanie w Serbii może już o niczym nie decydować.
W grupie B Szkocja osiągnęła sensacyjny wynik, pokonując Francję na Parc des Princes. Włosi pokonali na wyjeździe Ukrainę, a to oznacza, że o awans walczą trzy zespoły. Szkoci potrzebują siedmiu punktów, czyli korzystnego rezultatu w meczu z mistrzami świata i o to będzie najtrudniej. Awans Francji wydaje mi się w miarę pewny, to jest zbyt silna drużyna, żeby nie wykorzystać tej szansy. W grupie C lekko zmalały szanse Norwegów na awans, ponieważ Turcja wygrała swoje spotkanie, natomiast Norwegowie tylko zremisowali z Grecją. Decydującym spotkaniem może zostać rozegrane 17 listopada, kiedy do Norwegii przyjedzie Turcja. W grupie D zgodnie z oczekiwaniami Czechy pokonały Irlandię i to praktycznie rozstrzyga losy rywalizacji o dwa pierwsze miejsca w grupie. Na uwagę zasługuje wysokie zwycięstwo Walii nad Słowacją i to jeszcze na wyjeździe. W grupie E sytuację opanowali Anglicy, wygrywając oba spotkania po 3:0. Mecz z Rosją ułożył się znakomicie, szybko strzelona bramka, potem kolejne błędy gości w defensywie i do przerwy było 2:0. Po przerwie Rosjanie mieli swoje szanse, ale nie potrafili ich wykorzystać. Wbrew pozorom osłabienia kadry wyszły Anglii na dobre, bo do zespołu wróciła pewna równowaga między defensywą, a ofensywą. Bardzo korzystnie zaprezentował się też Emile Heskey, tylko że najprawdopodobniej nie zagra w październikowym spotkaniu z Rosją, ponieważ do gry wróci Wayne Rooney. Nie chcę być złym prorokiem, ale kadra z Lampardem i Rooneyem może grać gorzej, a losy awansu wcale nie są przesądzone. Meczem o wszystko staje się spotkanie z Rosją, trudne bo na wyjeździe. Do tej pory Anglicy na wyjazdach grali średnio, tracąc punkty z Chorwacją i Izraelem, tak więc spotkanie z Rosją będzie prawdziwym testem kadry i selekcjonera. W kolejnej grupie, czyli F, definitywnie skończył się piękny sen Północnej Irlandii bo porażka na Islandii, przy jednoczesnym zwycięstwie Hiszpanów, sprawia, że dystans między tymi drużynami wynosi trzy punkty, na korzyść Hiszpanów. Jakby tego było mało 21 listopada Hiszpania gra u siebie z Irlandczykami, tak więc w tej grupie też już wiemy, kto awansuje. Sytuacja w ostatniej grupie niby jest też klarowna, bo Bułgaria traci dwa punkty i ma o jeden mecz rozegrany więcej, ale to tylko pozory. Holandia ma w miarę łatwe spotkania, poza pierwszym z Rumunią na wyjeździe. Rumuni natomiast mają dodatkowo jeszcze wyjazd do Bułgarii więc może się okazać, że to właśnie Bułgarzy wskoczą na drugie miejsce w grupie. Korespondencyjna walka o awans może trwać do ostatniego spotkania, ale tylko dwie drużyny wyjdą z niej zwycięsko. Na razie najmniejsze szanse ma na to Bułgaria, ale nie można tutaj niczego przesądzać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz