poniedziałek, 24 września 2007

8 kolejka OE

Wspaniała passa kolejnych zwycięstw warszawskiej Legii skończyła się w Kielcach. Korona szybko strzeliła bramkę, potem oddała inicjatywę Legii i dowiozła korzystny dla siebie wynik do końca. Mnie jednak Korona trochę rozczarowała, bo gdyby Chinyama był skuteczniejszy, a cały zespół Legii grał lepiej pod bramką kielczan, to gospodarze to spotkanie by przegrali. Może pomogła wyjątkowa niegościnność, bo w tej rundzie spotkań gospodarze wygrali siedem z ośmiu spotkań. Wyłamało się jedynie Zagłębie Sosnowiec, przegrywając z Groclinem, ale może dlatego, że grało nie w Sosnowcu, a w Wodzisławiu Śląskim. Bardzo niewiele brakowało, żeby punkty straciło też Zagłębie z Lubina, ale gol w ostatniej niemal akcji meczu pozwolił mistrzom Polski wygrać i zdobyć tak potrzebne trzy punkty. Nie chcę pisać o tym, że na linii prezes trener są konflikty, czy że polski Mourinho ma ofertę ze Steauy, ale denerwuje mnie jak widzę, że kolejny polski klub który wejdzie na szczyt nawet nie chce za bardzo się na nim utrzymać. Powiedziałbym że czasami robi nawet wszystko, żeby z tego szczytu zlecieć.
Pierwsze zwycięstwo w sezonie odniósł Widzew Łódź, można powiedzieć nareszcie. Nie oszukujmy się, spadek tej drużynie nie grozi, bo drużyny z Bytomia i Sosnowca są jeszcze słabsze, ale to nie idzie w dobrym kierunku. Wczoraj C+ pokazał mecz Wisły Kraków z Polonią Bytom i mam mieszane uczucia. Z jednej strony przewaga Wisły była ogromna, z drugiej po kilkunastu minutach wynik powinien brzmieć 0:1, a gospodarze powinni grać w dziewiątkę. Z drugiej strony nie sądzę, że Polonia Bytom przy takim obrocie spraw zdobyłaby jakieś punkty pod Wawelem, bo powiedzieć że była dużo słabsza niż gospodarze, to i tak komplement. Wygrała także drużyna z Bełchatowa, ale to dopiero trzecie zwycięstwo w tym sezonie. Od wicemistrza Polski oczekiwałem nieco lepszych wyników, dobrze że do formy pomału wraca Łukasz Garguła, zwłaszcza w kontekście spotkań reprezentacji. No i na koniec Lech rozbił Ruch 6:2. Wynik okazały, ale cztery bramki padły dopiero gdy Ruch grał w dziesięciu. Wcześniej bardzo mądrze się bronił, kontrował i kto wie, czy nie zdołałby sprawić niespodzianki. Na razie Lech jest w czołówce, strzela dużo bramek, ale nie sprawia wrażenia drużyny pewnej swych umiejętności, zwłaszcza poza Poznaniem. Żeby zając miejsce dające prawo gry w europejskich pucharach, trzeba gromadzić punkty w meczach wyjazdowych, a tego Lech jakoś nie potrafi robić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz