poniedziałek, 27 sierpnia 2007

4 Gameweek

Skończyło się kilka serii w tej kolejce, przede wszystkim swój mecz wygrał Bolton, który po zmianie menadżera wystartował fatalnie przegrywając trzy pierwsze spotkania. Pokonanie 3:0 drużyny Reading powinno zwiastować lepsze czasy, ale całkiem możliwe, że klub opuści w tym okienku kilku zawodników, miedzy innymi Nicolas Anelka i El-Hadji Diouf, bohaterowie tego spotkania. Skończyła się także piękna seria Manchesteru City, który przegrał w Londynie z Arsenalem. Kanonierzy tradycyjnie komplikowali rozegranie akcji maksymalnie, ale wygrać się udało. Citizens nie pokazali niczego ciekawego, aż dziwne że to był lider. Teraz prawdopodobnie czeka ich powrót do szeregu, chociaż Eriksson może coś zmienić.
Wielka czwórka solidarnie wygrała swoje mecze. Chelsea pokonała najskromniej jak się da Portsmouth, ale dzięki temu zwycięstwu zajmuje pozycję lidera. Liverpool natomiast pokazuje, że będzie walczył o tytuł. W tamtym sezonie nie do końca radził sobie ze słabszymi drużynami, teraz wydaje się, że będzie w takich meczach zbierał zwycięstwa. Przełamał się Manchester United, ale nie dokonał tego w jakimś porażającym stylu. Zastanawiałem się jak wypadnie Tottenham po tym całym zawirowaniu związanym ze zwalnianiem Martina Jola i nie wyglądało to źle. Już w 21 sekundzie Robbie Keane trafił w poprzeczkę, a potem United, mimo przewagi w posiadaniu piłki, męczyło się okrutnie ze sforsowaniem defensywy gości. Były szanse, ale dobrze bronił Paul Robinson, który chciał chyba się zrehabilitować za błąd w meczu z Niemcami. W drugiej połowie to Tottenham atakował groźniej, dwa razy obrońcy mistrza Anglii wybijali piłkę praktycznie z linii bramkowej, ale kapitalny strzał Naniego dał prowadzenie gospodarzom. Wynik już się nie zmienił, a pewną ironią losu jest fakt, że w końcówce gospodarze grali bez nominalnego napastnika. Przełamanie passy złych wyników na pewno cieszy, ale Manchester nie grał zdecydowanie lepiej niż goście. W takiej formie obrona tytułu mistrzowskiego może okazać się wyzwaniem ponad siły Czerwonych Diabłów. Nabytki na razie wyglądają słabo, Tevez gra, bo inni napastnicy są kontuzjowani. Nani przypomina mi trochę Cristiano Ronaldo na początku kariery na Old Trafford, czyli dużo szumu, mało efektów. Strzelił bramkę, ale jego gra pozostawia wiele do życzenia. Najlepiej wypada na tym tle Owen Hargreaves, ale to defensywny pomocnik. Zastanawiam się kto straci miejsce w pierwszym składzie po powrocie Ronaldo. Powinien Nani, ale skoro Giggs musi grać w ataku, to wypada na Carricka. W dwóch ostatnich spotkaniach to właśnie on schodził z boiska, a Hargreaves grał do końca. Jak dla mnie to dość czytelny sygnał kto ma mocniejszą pozycję w składzie.

Walsall przegrało ze Swansea 1:3 na swoim stadionie. Zaczęło się dobrze, wracający do gry Martin Butler w siódmej minucie otworzył wynik spotkania, ale kolejne bramki strzelali już goście. Podobno ta druga bramka była wątpliwa, bo piłka miała nie przekroczyć linii bramkowej, ale sędzia gola uznał. Potem, w 64 minucie, Ian Roper obejrzał czerwoną kartkę, goście wykorzystali rzut karny i było po meczu. W tym momencie Walsall zajmuje miejsce spadkowe, mając na koncie tylko jeden punkt.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz