czwartek, 16 sierpnia 2007

2 Gameweek

W Anglii piłkarze nie odpoczywają, kolejną kolejkę grano w środku tygodnia, dlatego nie mogły w niej uczestniczyć drużyny walczące o awans do fazy grupowej UCL. Zaczęło się od kolejnej wpadki Tottenhamu, który tym razem przegrał na White Hart Lane z Evertonem. Nie chciałbym być teraz w skórze Martina Jola, bo to druga porażka, dystans do miejsc pucharowych się zwiększa błyskawicznie, a działacze zaczną się pewnie pytać dlaczego, mimo wydania tylu pieniędzy, zespół ma na koncie zero punktów. Dodatkowo dwa tygodnie odpocznie Berbatov z powodu kontuzji. Na drugim biegunie jest Everton, dwa mecze, komplet punktów. Wszystko wskazuje na to, że tradycja przeplatania dobrych i słabych sezonów się skończyła. W środę Chelsea wymęczyła zwycięstwo na Madejski Stadium, dobrą grę pokazując przez kilka minut. Pierwsza połowa to wyraźna przewaga gospodarzy, którzy mogli strzelić jeszcze jedną bramkę, a błąd Čecha nie powinien się zdarzyć. W drugiej połowie Chelsea pokazała pięć minut dobrej gry, która pozwoliła wyjść na prowadzenie, kilkanaście minut w miarę znośnej, a potem znów do głosu doszli gracze Reading, ale już nie strzelili gola wyrównującego. Na pewno na taką grę wpływ miał mecz niedzielny, w końcu Chelsea jedzie do Liverpoolu na mecz z The Reds. Manchester United traci punkty zaskakująco łatwo. Wiem że Portsmouth to dość silna drużyna, ale Czerwone Diabły po słabym początku sezonu powinny to spotkanie wygrać. Remis jak remis, dwa punkty można nadrobić, ale strata Cristiano Ronaldo na trzy spotkania (kara za czerwoną kartkę) może zaboleć dużo bardziej. To wydarzenie przyćmiło debiut Carlosa Teveza, okraszony asystą. Reszta wyników już nie zaskakuje tak bardzo, ci którzy mieli wygrać to wygrali. W meczu beniaminków padł remis, ale Birmingham raczej nie jest z tego zadowolony.

Odbyła się również pierwsza runda Carling Cup. Walsall odpadło przegrywając ze Swansea na wyjeździe 2:0. W tym sezonie najważniejsze jest utrzymanie się w lidze, tak więc ta porażka mnie niespecjalnie martwi. Spodziewałem się wystawienia rezerwowego składu, ale grali ci sami zawodnicy, którzy w sobotę zremisowali z Carlisle.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz