piątek, 23 grudnia 2011

17 Gameweek Premier League


Ostatni przedświąteczny, jak ten czas szybko leci. Najciekawszym meczem były derby Londynu, ale o nich na koniec. Zaczniemy od walki na dole tabeli. W chwili gdy piszę ten tekst, Steve Kean jest wciąż menadżerem Blackburn. To nie jest dobre rozwiązanie, bo niezależnie od tego, jaką mamy ocenę jego pracy w klubie, to nie jest on już w stanie zrobić czegoś nowego. Owszem można mówić o pechu. Arbiter powinien podyktować rzut karny w 75 minucie spotkania z Boltonem, a to mogłoby odmienić wynik tego meczu. Tylko że niczego to już nie zmieni. Nie sądzę, że szkoleniowiec wygra znów wsparcie fanów, a jego brak ma negatywny wpływ na zespół. Dlatego zmiana trenera wydaje się niezbędna. Problemem może być jednak to, że nikt nie chce spaprać swojego CV. Praca z Blackburn w tym sezonie to jak wejście na minę. 

Bolton natomiast będzie spoglądać z optymizmem w przyszłość. Chociaż w grudniu czekają dwa trudne mecze. Mecze które będzie trzeba wygrać, a nie jestem przekonany, po tym co widziałem w spotkaniu z Blackburn, że zespół jest do tego gotów. Ta wygrana wcale nie sprawiła, że wszystkie strachy związane z relegacją zostały odesłane gdzieś daleko. To wciąż bardzo trudne wyzwanie przed zespołem. Dlatego może się okazać, że oba te zespoły spadną z ligi. 

Maleje grupa zespołów, które wydają się być skazane na walkę o pozostanie w lidze. Wigan zdobywa pięć punktów w meczach, które zapowiadały się na porażki. Sunderland prezentuje się dużo lepiej po zmianie szkoleniowca i zbiera punkty. Zostaje więc QPR, które notuje straszną obniżkę formy (tylko cztery punkty na 21 możliwych w ostatnich siedmiu meczach), Wolverhampton (no ale oni gromadzą konsekwentnie te punkty i celują w 17 miejsce na zakończenie sezonu) czy Swansea (jeden Michel Vorm to czasami za mało). Jednak każdy z tych zespołów wydaje się być silniejszy od Boltonu, przynajmniej na chwilę obecną. 

Kończąc, a raczej zbliżając się do końca, drugą ciekawie zapowiadającą się walką jest ta o miejsce dające prawo gry w Lidze Mistrzów. Uznajmy, że Newcastle samo się z niej wykreśliło. Dwa punkty w sześciu ostatnich meczach to za mało, żeby marzyć o zajęciu czołowego miejsca w tabeli na koniec sezonu. Impet z początku sezonu uleciał, a klub ma za wąski skład, żeby poradzić sobie z nieobecnością ważnych graczy. Może też przytrafiła się obniżka formy i efekt widzimy patrząc na wyniki zespołu. 

Liverpool? Na razie jest Suarezgate, a to pewnie będzie miało wpływ na zespół. Z jednej strony rozumiem taką reakcję władz ligi, z drugiej mamy tak właściwie słowo przeciwko słowu. Dlatego to tak trudna sytuacja. Z drugiej strony sam zawodnik przyznał, że użył słów ‘negro’ i ‘negrito’, które może i nie są obraźliwe, jak chce tego wielu obrońców Urugwajczyka, ale mimo wszystko rozumiem, że ktoś może czuć się nimi obrażony. Suarez po prostu szedł po bardzo cienkiej linii i nie ma znaczenia, czy dał się sprowokować, czy nie. Po prostu pewnych słów nie powinno się używać. Nawet jeśli słyszy się, że członkowie danej społeczności tak się do siebie zwracają. Można jedynie się zastanawiać, czy kara ośmiu meczów nie idzie za daleko. No i jaką karę dostanie John Terry za podobne przewinienie. Jednak jeśli wykreślimy z walki o UCL The Reds, to zostaną nam tak właściwie tylko bohaterowie dzisiejszych derbów. 

Derbów, które zakończyły się remisem. Niby groźniej atakowała Chelsea, ale to Tottenham miał nieuznanego gola, bo sędzia dopatrzył się jakimś cudem spalonego. Moim zdaniem zawodnicy byli w jednej linii. Zresztą Spurs grali nierówno, zrywami. Tak właściwie podział punktów jest sprawiedliwym wynikiem. Zadowolony może być więc tylko Arsenal, który wciąż liczy się w walce o trzecie-czwarte miejsce. Tak myślę, że w tym meczu oba zespoły za bardzo chciały, dlatego nie padło wiele bramek. Jednak walka za plecami duetu z Manchesteru pewnie będzie nas emocjonować do końca sezonu.

Terminarz: Strona BBC
Skróty 101GreatGoals oraz FootyTube

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz