sobota, 12 listopada 2011

Piątkowe mecze barażowe do Euro 2012


Bośnia i Hercegowina 0 – 0 Portugalia

Jedyny wynik dwumeczu, który nie rozstrzyga rywalizacji. Portugalia można powiedzieć, że zagrała po swojemu. Widać dużą zależność od Cristiano Ronaldo, co może mieć wpływ na wyniki spotkań. Gospodarze byli blisko zdobycie minimum jednej bramki, ale zabrakło szczęścia, może też umiejętności. W rewanżu jednak nie stawiałbym Portugalczyków w roli bezwzględnych faworytów. Edin Dzeko to bardzo poważne zagrożenie, inni zawodnicy będą się starać dołożyć coś od siebie i kto wie, może jednak Portugalii zabraknie na Euro 2012. Zwłaszcza jak pojawią się nerwy, gdy to goście pierwsi zdobędą bramkę w Portugalii.

Turcja 0 – 3 Chorwacja

Tutaj mamy natomiast najprawdopodobniej największą niespodziankę całych eliminacji. Chorwacja miała chyba w pamięci mecz z finałów w 2008 roku, kiedy Turcja sprzątnęła im sprzed nosa pewny wydawało się awans do półfinałów. Dlatego rozpoczęło się mocnym uderzeniem w drugiej minucie meczu, co kompletnie rozmontowało turecki zespół. Takich błędów w defensywie nie ogląda się za często, zwłaszcza na tak wysokim poziomie. Obrony tureckiego zespołu właściwie nie było przy żadnej bramce dla gości, a to oznacza, że los dwumeczu jest rozstrzygnięty. Trudno sobie wyobrazić cudowne zmartwychwstanie Turków po takim laniu.

Czechy 2 – 0 Czarnogóra

Było bardzo blisko wyniku, który dawał nadzieję gościom na wygranie dwumeczu na własnym boisku. Tak właściwie do drugiej doliczonej minuty meczu utrzymywało się jednobramkowe prowadzenie gospodarzy, które w rewanżu mogłaby odrobić jedna tylko akcja. Jednak za to, co zrobiła czarnogórska defensywa w ostatniej tak właściwie akcji meczu, na miejscu trenera zagoniłbym ich do treningu zachowania przy stałych fragmentach gry dla rywala. Nie zostawia się tyle wolnego miejsca i czasu zawodnikowi rywala, gdy we własne pole karne dośrodkowywana jest piłka. I to jeszcze nie z akcji, a z rzutu wolnego. Myślę, że ta bramka przesądzi losy rywalizacji. Czesi mają zbyt doświadczony zespół, żeby pozwolić sobie odebrać dwie bramki przewagi. Czarnogóra nie ma aż takich atutów i pozostaje już tylko wiara.

Estonia 0 – 4 Irlandia

Sen Kopciuszka o występie w finałach został brutalnie przerwany przez Irlandczyków. Jeszcze na początku gospodarze grali z werwą i starali się wygrać mecz. Potem jednak zaczęły sypać się nieszczęścia. Najpierw gol dla rywali, potem czerwona kartka dla środkowego obrońcy. W drugiej połowie goście wcierali już tylko sól w estońskie rany. Dwie bramki, kolejna czerwona kartka, a na końcu jeszcze jeden gol po rzucie karnym. W ten sposób wspomnienia o golu Thierry Henry’ego przestaną w końcu się śnić. W rewanżu trzeba jedynie potwierdzić awans, ale nie widzę za bardzo możliwości jego przegrania.

Skróty: klik.

Zakończymy meczem Polski z reprezentacją Włoch. Tak właściwie nie potrzeba wielu słów, bo to spotkanie obnażyło nasze chyba wszystkie słabości, mimo że nie było tradycyjnego pompowania balonika oczekiwań. Defensywa to nie jest tylko jeden bramkarz, ale on też popełniał błędy. Może dlatego, że nie czuje żadnej konkurencji w kadrze. Defensorzy nie sprawiali wrażenie monolitu, linię pomocy Włosi rozjechali jak chcieli, a w ataku nic nie wychodziło. Czytałem na forach opinie, że przecież powinno być lepiej, bo ostatnio graliśmy nieźle. Przypomina mi to mecze Manchesteru United z Barceloną. W nich piłkarze Czerwonych Diabłów wyglądali czasami jak zgraja bezgłowych kurczaków biegających za piłką. Czy nagle zapomnieli jak się gra w piłkę, wszystkich swoich umiejętności? Wcale nie, to po prostu rywal podbił poziom trudności o jeden. Tutaj Włosi zrobili podobnie. Na początku dali naszym piłkarzom trochę miejsca na pokazanie czym dysponują, a potem zaczęli grać w piłkę. Ciekawe czy selekcjoner zrobi coś z niczego do czasu finałów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz