poniedziałek, 24 października 2011

9 Gameweek Premier League


Mecz czerwonych kartek? To byłoby chyba dobre określenie spotkania QPR z Chelsea. Mecz błędów arbitra na pewno nie. Zaczynając od rzutu karnego, arbiter nie popełnił błędów w swoich decyzjach. Jedenastka spowodowana była nieprzemyślanym zagraniem Davida Luiza. Nie popycha się zawodnika rywala we własnym polu karnym, zwłaszcza jak patrzy na ciebie arbiter. Po co dawać powód do podyktowania karnego? Tym bardziej, że z tej akcji nic już by nie wyszło. Owszem, można grać ciałem, ale we własnym polu karnym trzeba szczególnie uważać. Pierwsza czerwona kartka moim zdaniem była zasłużona. Jonh Terry biegł w stronę środka boiska, a Jose Bosingwa przegrał pojedynek biegowy z Shaunem Wrightem-Phillipsem. Nie pozostało mu nic innego, jak sfaulować gracza gospodarzy, a za takie coś ogląda się czerwone kartki. O kartce dla Didiera Drogby nie ma nawet co wspominać. Tak więc zbierając fakty do siebie nie można nie dostrzec, że londyńczycy stracili szansę na drugie miejsce w tabeli. Głównie z powodu swojej nieskuteczności, bo nawet grając w dziewiątkę mogli i powinni zdobyć bramki.

Mecz Aston Villi z West Brom pokazał mi, że popełniłem wiele błędów z doborem swojego składu w Fantasy Premier League. No ale jak się skład ustawiało setki razy, to nie mogło wyjść. Tutaj wyszło piłkarzom gości, chociaż dużo się mówi o rzucie karnym właśnie dla nich. Nie wiem dlaczego arbiter w ogóle go podyktował. Jest jednak sprawiedliwość, bo Chris Brunt go przestrzelił. Problem w tym, że zespół AV jest strasznie słaby. Charles N'Zogbia nie może się odnaleźć, Darren Bent zgubił gdzieś swój instynkt strzelecki, defensywa popełnia błędy. Jakoś trudno być optymistą. Sprzedaż ważnych pomocników (Gareth Barry, James Milner i Ashley Young) pozostawiła ślady na zespole. Na pewno nie będzie walki o czołowe miejsca, a jak się pojawią nerwy, to może zakończyć się walką o utrzymanie się.

Tylko że w dole tabeli umacniają się dwa zespoły. Wigan flirtuje ze spadkiem, bo przegrana z Newcastle jest szóstą z kolei. Cztery następne mecze są właśnie z takimi zespołami, które też walczą o to samo, ale jak pozbierać zawodników i nastawiać ich do walki o punkty?

Blackburn to inna sytuacja. Menadżer nie ma zaufania kibiców i chyba też już piłkarzy. Tam trzeba działać szybko. Steve Kean chyba sobie nie radzi z tą całą sytuacją, a reszta zespołów ucieka w tabeli. Zespół jest kompletnie bez formy, 1 punkt na 12 możliwych z czterech ostatnich spotkań, to bardzo mało. Był co prawda Manchester City, ale z innymi przeciwnikami można było powalczyć o więcej. Dlatego to będzie najprawdopodobniej pierwszy menadżer, który straci pracę, ale to nie rozwiąże problemów zespołu.

Terminarz: Strona BBC
Skróty 101GreatGoals oraz FootyTube

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz